niedziela, 11 marca 2018

Damsko-męskie!

Female-male! [English version below].

Ostatnio był dzień kobiet, a potem dzień mężczyzn, więc dziś temat powiązany. Na początek dwie kontrowersyjne tezy Denysa:


  1. Nie jestem zwolennikiem feminizmu, bliżej mi do przeciwnika.
  2. Uważam, że dyskryminacja płacowa ze względu na płeć to bujda.
Zanim się oburzycie i obrzucicie mnie błotem (lub ewentualnie zaczniecie prostacko przytakiwać, co mam nadzieję, że się nie zdarzy), przeczytajcie, dlaczego tak uważam i co w zasadzie mam na myśli. Do dzieła!

Ad. 1. Równości płci to piękna sprawa - popieram. Okej, pełna nie jest możliwa, bo istnieją pewne różnice, choćby biologiczne. Jednakowoż równość w każdym możliwym aspekcie to już inna sprawa, a już w szczególności sensowna jest równość praw. O co mi więc chodzi z tym byciem przeciwnikiem? O samo słowo. Feminizm. Określenie pochodzi  z łaciny, od słowa "femina", oznaczającego kobietę. I tu już bystry człowiek może zrozumie, co właściwie mi się nie podoba. Pytam bowiem jak ruch, którego nazwa wprost bierze się od jednej płci, ma działać na rzecz równości tychże? Przyjęcie nazwy wprost pochodzącej od jednej strony to definitywne wiązanie się z nią, więc traci się wiarygodność w walce o równość między tymi stronami. Do ruchu feministycznego raczej nie dołączę, do ruchu równościowego - już prędzej. 

Uczciwie jednak przyznaję, że to mój główny problem z tym nurtem. Można bowiem czepiać się pewnych absurdalnych czy też radykalnych postaw, tez, poglądów, chęci zaprowadzenia porządku rodem z "Seksmisji" , ale nie warto, bo to ledwie jednostki. W każdej społeczności trafiają się ekstrema oderwane od rzeczywistości, które psują tylko obraz całości i których nawet ich ludzie mają dość.

Czy kwestia nazwy ruchu, "feminizm", ma jakiekolwiek znaczenie? Myślę, że tak. Słowa są ważne. Powinny być spójne z tym, co się rzeczywiście dzieje. Inaczej powstaje niepotrzebne zamieszanie, z którego raczej nie wynika nic dobrego.

Ad. 2. Jak oblicza się różnicę w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn? Mniej więcej tak: sumuje się zarobki wszystkich kobiet i dzieli przez ich liczbę oraz sumuje się zarobki wszystkich mężczyzn i dzieli przez ich liczbę. Tak obliczone średnie wynagrodzenia obu płci porównuje się i wynik wskazuje, że faktycznie kobiety średnio zarabiają mniej. Skandal! Dyskryminacja! Oburzające!

Widzicie na ścieżce kariery pytanie o płeć? 

Trzeba coś z tym zrobić, prawda? Otóż nie. Rzecz w tym, że różnica nie wynika z finansowego faworyzowania mężczyzn, ale raczej z tego, w jakich i jak opłacanych branżach pracują kobiety, a w jakich mężczyźni. Więcej pań należy do grup zarabiających mniej. Zgodnie z raportem "Nauczyciele w roku szkolnym 2014/2015" kobiety stanowiły wówczas ponad 82% wszystkich pracowników tej kategorii w Polsce. To oczywiście tylko przykład. Są i inne branże, które nie zarabiają najlepiej, a w których kobiety stanowią większość. Czy to jest okej? Nie, ale nie chodzi o to, żeby kobiety zarabiały więcej. Chodzi o to, żeby cała grupa zawodowa była lepiej opłacana, w tym pracujące w niej kobiety. Wszyscy nauczyciele powinni zarabiać sporo, bo to od nich zależy los kolejnych pokoleń.

Moim zdaniem problem dyskryminacji płacowej naprawdę nie istnieje. Czy u Was w pracy zdarzają się sytuacje, że na tym samym stanowisku pracują kobieta i mężczyzna i ta pierwsza zarabia mniej, a nie ma innych czynników, które by na to wpływały? Jakoś nie wierzę. U mnie w pracy to nie do pomyślenia. Ewentualne różnice gdziekolwiek powinny wynikać z tego, kto jak jest doceniany czy też jakim doświadczeniem dysponuje i wierzę, że w większości miejsc już tak jest.

Problemem, który faktycznie może istnieć, a w dodatku jest w pewnym stopniu powiązany z powyższym, jest natomiast kwestia awansowania, a także dołączania do różnych organów czy też ciał decyzyjnych. Tu w grę wchodzi subiektywna ocena kandydatów, więc trudno stwierdzić, czy ktoś kto jej dokonuje, nie skupił się na bardzo na tym, z jakimi organami płciowymi kto się urodził. Taka dyskryminacja jest też bardzo trudna do udowodnienia i do zwalczania.

Koncepcja? Kreowanie pozytywnych postaw. Promowanie skupiania się wyłącznie na kompetencjach. Trzeba wierzyć też w dobre intencje osób decyzyjnych. Ostatecznie im powinno zależeć przecież na dobru firmy/organizacji/instytucji, zatem płeć nie powinna mieć żadnego znaczenia. Ważne powinno być tylko to, co kto może dać od siebie.

Tu uśmiecham się pod nosem, bo zgodzenie się z powyższym punktem oznacza jednocześnie odrzucenie pewnego "cudownego" wynalazku mającego walczyć z dyskryminacją. Jakiego? Osławionych parytetów. Przecież stwierdzenie, że gdzieś musi się znaleźć co najmniej ileś procent osób danej płci jest właśnie zaprzeczeniem kierowania się wyłącznie kompetencjami. Przy stosowaniu ich może się okazać, że trzeba odrzucić kandydaturę idealną tylko dlatego, że po jej wybraniu parytet płci nie zostałby zachowany. Bzdura totalna! Tyle tylko, że tak jest łatwiej. Prościej rzucić jakąś liczbą i oczekiwać, że wszyscy będą ślepo się jej trzymali niż aktywnie działać na rzecz rzeczywistej równości.

Nie warto iść tą drogą na skróty.

Piosenka na dziś? Znacie ją pewnie, ja zresztą też, ale dopiero niedawno zacząłem ją naprawdę doceniać:


Trzymajcie się ciepło i równo. Dobrego tygodnia!

ENG:

Recently was the day of women, and then the day of men, so today's topic is related to these days. At the beginning, two controversial theses by Denys:


  1. I am not a supporter of feminism, I am rather the opponent.
  2. I believe that wage discrimination based on gender is a bullshit.


Before you get indignant and dish the dirt on me (or alternatively begin to coarsely nod, which I hope will not happen), read why I think so and what I basically mean. Let's begin!

Ad. 1. Gender equality is a beautiful thing - I support it. Okay, full is not possible, because there are some differences, at least biological ones. However, equality in every possible aspect is another matter, and equality of rights makes sense in particular. So what do I mean with this being an opponent? The word itself. Feminism. The term comes from Latin, from the word "femina", meaning a woman. And here a smart man can understand what I do not like. I am asking how the movement, whose name directly comes from one gender, is supposed to work for the equality of these? The adoption of a name that comes directly from one side is a definitive bond with it, so credibility in the fight for equality between these parties is lost. I would not join the feminist movement, the equality movement - maybe.

I honestly admit that this is my main problem with this trend. One can point certain absurds or radical attitudes, theses, views, the will to bring world's order straight from "Sexmission" movie, but it is not worth it. These are only individuals. In each community, there are extremists that are detached from reality, which only spoil the image of the whole. Even their own people are fed up with these.

Does the question of the name of the movement, "feminism", have any meaning? I think so. Words are important. They should be consistent with what is actually happening. Otherwise unnecessary confusion arises, from which rather nothing good results.


Ad. 2. How is the difference in the remuneration of women and men calculated? More or less: the sum of all women's earnings is divided by their number and the earnings of all men are added up and divided by their number. The average wages of both sexes calculated this way are compared and the result indicates that in fact women earn less on average. Scandal! Discrimination! Outrageous!


We have to do something about it, right? Well, no. The point is that the difference does not result from the financial adventage of men, but rather from the type of industry, in which women and men work. More women belong to groups that earn less. According to the report "Teachers in the 2014/2015 school year", women accounted for over 82% of all employees of this category in Poland. This is of course just an example. There are other industries that do not earn a lot, and in which women make up the majority. Is this okay? No, but it's not about women earning more. The point is that the entire professional group should be better paid, including women working in it. All teachers should earn a lot, because it is up to them the fate of subsequent generations.

In my opinion, the problem of wage discrimination really does not exist. Are there situations in your work that a woman and a man work in the same position and the first one earns less, and there are no other possible reasons? I do not believe. It's unthinkable at my work. Possible differences in the salary could result from how one's  work is evaluated or what experience she or he has and I believe that in most places this is the case.

The problem that can actually exist, and in addition is to some extent related to the above, is the issue of promotion, as well as joining various decision-making bodies. This is where the subjective evaluation of the candidates comes into play, so it is difficult to say whether someone who does it does not focus on with what sexual organs one was born with. Such discrimination is also very difficult to prove and to fight with.

Concept? Creating positive attitudes. Promotion of focusing exclusively on competences. We must also believe in the good intentions of decision-makers. After all, they should care about the good of the company / organization / institution, so gender should not have any meaning. Only what someone can offer is important.

Here I smile, because agreeing with the above point means at the same time rejecting a "miraculous" invention aimed at combating discrimination. What is it exactly? Parity. After all, saying that somewhere at least a fixed percentage of people of a given gender must be present, is just a negation of evaluating purely competences. When applying them, it may turn out that one must reject the ideal candidate only because after choosing him/her the gender parity would not be preserved. Absolute crap! It's just that it's easier this way. It is simpler to cast a number and expect everyone to blindly stick to it than to actively work for real equality.

It is not worth going shortcuts.

Song for today is a bit of polish rock and you can find it above. Enjoy!

Hold on warm and equally! Have a good week!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz