niedziela, 26 kwietnia 2020

Tego jeszcze nie grali.

They haven't played that yet. [English version below.]

Globalizacja! Internet! Inne duże słowa! Wszystko to sprawiło, że pewne rzeczy powszednieją i docierają już niemal do wszystkich. Wszyscy słuchamy tego samego, zachwycamy się tą samą muzyką i nucimy te same piosenki, prawda?

Cóż, może nie do końca. Jeśli sięgnąć gdzieś poza "Toss a coin to your witcher" i szczyty list przebojów na Spotify i Tidalu, może uda się odkryć coś nieoczywistego. Warto ich szukać, bo ileż można słuchać tego samego? Gdzieś tam są rzeczy znane mniejszemu gronu odbiorców, a niektóre może prawie nikomu. Poniżej prezentuję listę kilku wspaniałych, a właśnie mniej popularnych artystów i dorzucam garaść wspomnień. To oczywiście nie znaczy, że na pewno ich nie znacie. Zresztą, nie ma co zwlekać - przekonajmy się. Uszeregowałem ich umownie według popularności, tj. od największej do najmniejszej liczby polubień na Facebooku i są to nie tylko aktywni aktualnie wykonawcy.

Zapraszam!

6. Angus & Julia Stone (998 311 polubień)

W porównaniu z innymi wymienionymi tu zespołami ten jest akurat całkiem popularny, ale na przykład spośród moich znajomych chyba mało kto o nim słyszał (a jeżeli tak, to ewentualnie ode mnie). Zresztą umówmy się: niecały milion polubień przy na przykład prawie 36 milionach Metalliki, ponad 76 milionach Justina Biebera czy 86,5 miliona Eminema to nie jest dużo. Nawet Kamil Bednarek (prawie 1,4 miliona) i kilku innych polskich artystów mają ich więcej.

Tutaj natomiast mówimy o rodzeństwie z Australii grającym indie pop z domieszką folku. Duże znaczenie ma gitara, ale w użyciu są też inne, często nieoczywiste instrumenty. Oprócz rodzeństwa na scenie pojawiają się też inni muzycy, ale to właśnie Julia i Angus są w centrum uwagi, Oboje śpiewają, choć ona więcej, ale oboje też grają. Jako zespół występują od 2006 r.

W jaki sposób poznałem ten zespół? Ha, nie mam pojęcia. To jedna z zagadek, których nie umiem rozwikłać. Nie jest to jednak bardzo istotne - najważniejsze, że do tego doszło, a ja mogę się zachwycać ich muzyką. Był okres, w którym towarzyszli mi niemal codziennie - teraz już odrobinę rzadziej, ale nadal bardzo chętnie do nich wracam. Prawie dwa lata temu udało mi się nawet być na ich koncercie w warszawskiej Stodole, zresztą pierwszym w Polsce.

Było przepięknie!

Zespół ma na swoim koncie dwie EP, cztery albumy studyjne (ostatni z 2017 r.) i nieco innych wydawnictw i naprawdę warto go posłuchać. Na zachętę jeden z moich ulubionych utworów w ich wykonaniu:



5. HVOB (87 760 polubień)

Akurat to, jak usłyszałem o tym austriackim zespole, pamiętam dość dobrze. Zauważyłem, że kolega z pracy wyraził zainteresowanie koncertem tych artystów w Krakowie, choć akurat byliśmy na delegacji w Warszawie. Podpytałem co to, posłuchałem i od tamtej pory, choć nie słucham tej muzyki regularnie, to co jakiś czas wracam do wybranych utworów.

Co do zespołu: rozwinięcie skrótu to Her Voice Over Boys i jest to duet od 2012 r. grający muzykę elektroniczną. Od tamtej pory zdążyli wydać między innymi cztery albumy. Ich twórczość jest hipnotyzująca, rytmiczna, świetna do pracy, ale nie tylko. Może pomóc wyciszyć się, uspokoić czy zrelaksować. To naprawdę kojące dźwięki. Zresztą posłuchajcie sami:


4. Ocean/OCN (21 997 polubień)

To polski rockowy zespół, który powstał w 2001 r., kiedyś nazywał się Ocean, potem OCN, a teraz od kilku lat nie widać go na muzycznej scenie. Wcześniej dynamicznie zmieniał się jego skład. Szkoda, ale tak czasem bywa. Zawsze można posłuchać - co prawda z siedmiu wydanych albumów tylko cztery znajdują się na Spotify (i to drugi i trzeci jako Ocean oraz szósty i siódmy jako OCN), ale chyba wszystkie są do wytropienia na YouTube'ie.

Niektórzy z Was mogą kojarzyć zespół z relatywnie popularnego swego czasu singla "Definicja", nagranego z Jamalem, który był polską wersją utworu "Waterfall" zespołu. Ja natomiast poznałem ich, ponieważ jeden z moich znajomych bardzo się nimi ekscytował w liceum - udało mu się nawet ze swoim ówczesnym zespołem zagrać przed nimi support. Wtedy to właśnie po raz pierwszy usłyszałem Ocean/OCN na żywo i byłem pod dużym wrażeniem mocnego, prawdziwie rockowego brzmienia. Da się je usłyszeć z wielu utworów zespołu, aczkolwiek wśród ich dorobku znajdą się też zdecydowanie bardziej balladowe, rzewne piosenki. Dla porównania wrzucam dwa utwory:



3. JÓGA (11 350 polubień)

Przyznam się, że spodziewałem się nawet mniejszej liczby polubień profilu tego zespołu i myślałem, że znajdzie się on na dole tej listy, ale nie i to bardzo miłe zaskoczenie. Jak o nim usłyszałem? Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że było to tak: wrzesień 2014, urodziny miasta Katowice. Poszedłem tam na The Dumplings, którzy jeszcze wtedy nie byli zbyt znani - pod sceną znalazło się chyba około dwudziestu osób. Zanim jednak wystąpił duet z Zabrza, na scenie grało dwóch młodych chłopaczków i choć słyszałem ich wówczas tylko przez chwilę, to zdążyłem się zachwycić. Zespół powstał w 2013 r. w Katowicach i zaczynał jako duet, potem przez chwilę należały do niego trzy osoby, by później wrócić do pierwotnego składu. 

Co prawda od roku nie było za bardzo o nich słychać, ale warto mieć nadzieję, że to się zmieni. Wcześniej zdążyli zagrać sporo koncertów, w tym na dużych festiwalach, wygrać międzynarodowy konkurs Converse Rubber Tracks oraz nagrać dwie EPki i trzy single. No dobrze, ale jaka jest ich muzyka? Piękna. Poruszająca. To alternatywa? Elektronika? Coś takiego, ale w sumie trudno powiedzieć. W dzisiejszych czasach katalogowanie muzyki bardzo często mija się z celem. Najprościej chyba będzie, jeśli posłuchacie sami:


Poza tym wyszukajcie też utwór "bones" i obejrzyjcie teledysk - naprawdę zachęcam.

2. très.b (8 903 polubienia)

W przypadku tego zespołu nie mam najmniejszych wątpliwości, skąd go znam - to zasługa wspaniałych algorytmów Spotify. Platforma podrzuciła mi jakieś jego utwory do playlist, a że niedługo potem jechałem na Wielkanoc pociągiem do Warszawy i z powrotem, miałem sporo czasu w podróży na osłuchiwanie się z tą wspaniałą muzyką.

Zespół powstał w 2005 r. jako współpraca Polki oraz dwóch muzyków o pochodzeniu holendersko-amerykańskim i duńsko-angielskim. Artyści koncertowali w całej Europie, wydali dwa oficjalne albumy, a wcześniej jeszcze jeden, EPkę i trzy single. Zdobyli także Fryderyka i paszport "Polityki". Niestety, w 2013 r. zawiesili działalność, ale nadal można posłuchać nagrań. Jak brzmią? Oryginalnie. Charakterystyczny wokal, wyraźnie słyszalna perkusja, czasem duża dynamika, a czasem konieczne spowolnienie. Czy to indie rock? Podobno. Na pewno warto sprawdzić:



1. Neony (7 295 polubień)

O tym polskim rockowym zespole mogłem usłyszeć na przykład w radiu Egida Uniwersytetu Śląskiego lub poprzez inne, bardziej popularne zespoły, promujące kolegów po fachu. Grupa powstała w 2008 r. we Wrocławiu i od tamtej pory zdążyła wydać trzy albumy, EPkę, kilka singli i inne wydawnictwa. 

Co grają? Rocka. Starego, dobrego rocka, choć może nieco po swojemu. Alternatywnie. Bawią się dźwiękiem, słowem, głosem. Warto posłuchać też ich tekstów - może nie są to największe mądrości świata, ale jest szansa, że jeśli nawet nie dotrą do Was ze swoim przesłaniem, to przynajmniej rozbawią. Posłuchajcie:


A poza tym Neony mogą się też pochwalić znakomitym coverem Maanaamu. O, proszę:


To tyle. Bardzo się ucieszę, jeśli muzyka któregoś z powyższych zespołów przypadnie Wam do gustu. Chętnie posłucham też Waszych propozycji mniej popularnej muzyki. Trzymajcie się ciepło i noście maseczki. Cześć!

ENG:

Globalization! Internet! Other big words! All this meant that some things became widespread, reaching almost everyone. We all listen to the same, admire the same music and hum the same songs, right?

Well, maybe not quite. If you reach somewhere beyond "Toss a coin to your witcher" and other top songs on Spotify and Tidal, you may discover something unobvious. It is worth looking for it, because how long can you listen to the same music? Somewhere there are things known to a smaller audience, and some maybe to almost no one. Below I present a list of some amazing, but not very popular artists and add some memories. This, of course, does not mean that you certainly do not know any of them. Anyway, there is no reason to wait - let's find out. I sorted them according to popularity, i.e. from the largest to the smallest number of Facebook likes and they are not only currently active artists.

Let's get started!

6. Angus & Julia Stone (998 311 likes)

Compared to the other bands mentioned here, this one is quite popular, but for example, among my friends, hardly anyone has heard of it (and if so, possibly from me). Anyway, let's agree: less than a million likes compared with, for example, Metallica's almost 36 million, Justin Bieber's over 76 million or Eminem's 86.5 million is not a lot. Even Kamil Bednarek (almost 1.4 million) and several other Polish artists have more of them.

Here we are talking about siblings from Australia playing indie pop with an admixture of folk. The guitar is of great importance, but other, often not obvious instruments are also in use. In addition to siblings, other musicians also appear on stage, but it is Julia and Angus who are in the spotlight, They both sing (although she does it more often) and also they both play. They've been performing as a band since 2006.

How did I discover this band? Well, I have no idea. This is one of the riddles that I can't solve. However, this is not very important - the main thing is that it happened and I can admire their music. There was a period when they accompanied me almost every day - now a little less often, but I still come back to them very willingly. Almost two years ago I even managed to take part in their first concert in Poland, in Warsaw Stodoła and it was amazing experience!

The band has recorded two EPs, four studio albums (the latest from 2017) and some other releases and it's really worth listening to. As an encouragement, one of my favorite songs performed by them - you can find it above.

5. HVOB (87 760 likes)

In case of this Austrian band I remember quite well how I have heard about it. I noticed that a colleague from work expressed interest in the concert of these artists in Krakow, although we were just on a delegation in Warsaw. I asked what it was, listened to it and since then, although I don't listen to this music regularly, I come back to selected songs from time to time.

As for the band: HVOB stands for Her Voice Over Boys and it is a duo playing electronic music since 2012. Since then, they have released four albums, among other recordings. Their songs are mesmerizing, rhythmic, great for work, but not only. It can help you calm down or relax. These are really soothing sounds. Listen for yourself - you can find an example above.

4. Ocean / OCN (21 997 likes)

This is a Polish rock band that was formed in 2001. It was once called Ocean, then OCN, and now it has not been seen on the music scene for several years. Earlier, its members have been changing dynamically. It is a pity, but sometimes it happens. You can always listen to its music - admittedly, of the seven albums released only four are on Spotify (the second and third as Ocean and the sixth and seventh as OCN), but probably all can be traced on YouTube. Most of the songs are in Polish, but there are also some in English.

People in Poland may associate the band with the relatively popular single "Definicja", recorded with Jamal, which was the Polish version of the band's song called "Waterfall". However, I heard about them because one of my friends was very excited about them when we were in high school - he even managed to support them at one concert with his band at the time. It was then that I heard Ocean / OCN live for the first time and was very impressed with the strong, truly rock sound. You can hear it in many of the band's songs, but they also recorded some tender ballads. For comparison, I posted here two different songs - you can find them above.

3. JÓGA (11,350 likes)

I admit that I expected there would be even fewer likes of this band's Facebook profile and thought that it would be at the bottom of this list, but no and it is a very pleasant surprise. How did I hear about it? I'm not sure, but I think it was like this: September 2014, the birthday of the city of Katowice. I went to listen to The Dumplings, not very well known yet at the time - there were probably about twenty people under the stage. However, before the duo from Zabrze performed, two young guys played on the stage and although I only heard them for a moment, I was delighted. The band was formed in 2013 in Katowice and started as a duo, then for a moment three people belonged to it, and later they returned to their original composition.

It is true that for a year it has not been heard about the JÓGA very much, but it is worth hoping that this will change. Earlier they managed to play a lot of concerts, including at large festivals, win the international Converse Rubber Tracks competition and record two EPs and three singles. Okay, but what is their music like? Beautiful. Touching. Is this an alternative? Electronics? Something like that, but it's hard to say. Nowadays, cataloging music is often pointless. The easiest way will probably be if you listen for yourself - you can find the song "Pod prąd" above. It is in Polish, but the band also has some music in English. You should definitely listen to the song "bones" and also watch the music video - I really encourage you.

2. très.b (8 903 likes)

In the case of this band, I don't have the slightest doubt about how I heard about it - it was thanks to the wonderful Spotify algorithms. The platform added some of its songs to my playlists, and because shortly after that I was going by train to Warsaw for Easter and back, I had a lot of time traveling to listen to this wonderful music.

The band was formed in 2005 as a collaboration of a Polish woman and two musicians of Dutch-American and Danish-English origin. The artists toured all over Europe, released two official albums, and one more before, one EP and three singles. They also won Frederick (Fryderyk - the most prestigious Polish music award) and the Polityka's passport. Unfortunately, in 2013 they suspended their activities, but you can still listen to the recordings. How do they sound? Originally. Characteristic vocals, clearly audible drums, sometimes high dynamics, and sometimes slow down. Is that indie rock? Supposedly. It's definitely worth checking out - above you can find one of my favourite songs of them.

1. Neon (7 295 likes)

I could hear about this Polish rock band, for example, on radio Egida of the University of Silesia or through other, more popular bands, promoting colleagues. The group was founded in 2008 in Wrocław and has released three albums, an EP, several singles and other stuff since then.

What are they playing? Rock. Old, good rock, though maybe a bit in their own way. Alternatively. They play with sound, word and voice. It is also worth listening to their lyrics - maybe they are not the greatest wisdom of the world, but there is a chance that even if they do not reach you with their message, they will at least amuse you. You can find some example above. And besides, Neony can also boast of an excellent cover of Maanaam song. That also can be found above.

That's all. I will be very happy if you like the music of any of the above bands. I would also love to hear your suggestions for less popular music. Keep warm and wear masks. Bye!

niedziela, 19 kwietnia 2020

Niekochane filmy.

Unloved movies. [No English version, since main part of this text relates to Polish movies and pop culture references. If you would like to read it anyway, let me know.]

Czasami mam takie wrażenie, że mój gust filmowy i ogólnie przyjęty mainstreamowy konsensus to dwie krzywe, które owszem, czasem się przecinają, ale zdarza się to niezmiernie rzadko. I cóż, nie chodzi o jakiekolwiek przechwalanie się, jaki to jestem alternatywny i nieszablonowy, ale o zwyczajne zdziwienie na zasadzie "Ale jak to, naprawdę uważacie, że to było złe?".

Panie i panowie, ladies and gentlemen, Damen und Herren, poniżej przedstawiam zestawienie pięciu filmów, które cieszą się nienajlepszą sławą, a moim zdaniem naprawdę warto dać im szansę i wyjaśniam dlaczego. Uszeregowałem je od najwyższej do najniższej oceny na Filmwebie (w skali 1-10), żeby mieć jakikolwiek punkt odniesienia do wspomnianego konsensusu, a wybrałem polski portal, ponieważ większość tych filmów pochodzi jednak z naszego kraju.

3... 2... 1... Zacznijmy!

5. Nie zadzieraj z fryzjerem (2008, 6,2 na Filmwebie)

Ten film nieco odróżnia się od innych tu wymienionych: nie jest polski i ma wyraźnie lepszą ocenę od pozostałych. Postanowiłem go jednak umieścić na tej liście, bo przy ostatniej rozmowie z żoną i szwagrem na temat tej produkcji brzmieli oni, jakby była to najgorsza rzecz na świecie.


Czy to po prostu kolejna komedia z Adamem Sandlerem? Można by rzec: nie, bo ta jest jeszcze głupsza. Fabuła opiera się na tym, że izraelski superkomandos marzy o byciu fryzjerem, toteż pozoruje własną śmierć i ucieka do Ameryki. Jednak nie jest w stanie tak łatwo odciąć się od swojej przeszłości... Do tego dorzućcie stertę dowcipów, z których większość opiera się na seksie i pozornie macie pełen obraz.

Póki co nie wygląda, jakbym Was zachęcał, prawda? Okej, pora zacząć. Humor w tym filmie, choć niewyszukany, to jednak działa. Spora część scen jest tak pokręcona, że aż bawi. Jeśli do tego jest się w tym czasie pod wpływem alkoholu, to nie może być lepszego połączenia. Tak naprawdę jednak pod płaszczykiem prymitywnej rozrywki film ten zawiera kilka całkiem ważnych rzeczy: przede wszystkim opowiada on o podążaniu za własnymi marzeniami, niezależnie od tego co mówią inni i jak bardzo by z tego drwili. Dotyczy to nie tylko głównego bohatera. Oprócz tego dochodzi tutaj wątek konfliktu między dwoma społecznościami: żydowską i palestyńską. Oczywiście nie jest on przedstawiony zanadto poważnie, ale jednak stanowi istotną przeszkodę na drodze bohaterów w osiąganiu swoich celów i komplikuje nieodzowny wątek romantyczny, który nie jest wcale najgorzej napisany.

W skrócie: to oczywiście nie jest film wybitny, ale może dostarczyć potrzebną czasami dawkę niezbyt ambitnego humoru, a jednocześnie niesie ze sobą niegłupie przesłanie. Sprawdźcie do piwka albo wódeczki.

4. Weekend (2010, 4,8 na Filmwebie)

Nieudana próba stworzenia komedii gangsterskiej? Widzę to zupełenie inaczej. Film Cezarego Pazury traktuję jako wspaniały pastisz tworów mających kilka (do dziesięciu) lat więcej, takich jak "Chłopaki nie płaczą" i pokrewne. Mamy więc dwóch gangsterów, wokół których kręci się akcja filmu, a oprócz tego całą plejadę innych przestępców, mniej lub bardziej kompetentnych oraz skorumpowanego gliniarza (w tej roli Jan Frycz) i innych bohaterów. Poza tym warto zwrócić uwagę na Tomasza Tyndyka jako Johnny'ego, Pawła Wilczaka grającego Normana czy Michała Lewandowskiego w roli Guli (tj. tego z dwóch głównych bohaterów, którego nie gra Małaszyński). Mimo tego, że minęło już sporo czasu od ostatniego razu, gdy oglądałem ten film, to znaczną część gagów nadal pamiętam: "Panie Normanie", "big deal" czy konflikt Gula-Johnny to pierwsze, które przychodzą mi do głowy.


 To oczywiście nie jest znakomite dzieło, ale bardzo dobrze odwzorowuje poczucie humoru polskich komedii gangsterskich z samego początku XXI wieku. Dzięki temu gagi bawią same w sobie, ale też jako nawiązanie do rzeczy starszych. Warto dać szansę tej produkcji!

3. Facet (nie)potrzebny od zaraz (2014, 4,7 na Filmwebie)

Ten film sklasyfikowano jako komedię romantyczną. Czy słusznie? Po prześledzeniu fabuły łatwo można się zorientować, że nie, ale wolę nie zdradzać szczegółów. Początek jednak na to wskazuje, bowiem akcja zaczyna się od tego, że główną bohaterkę trafia piorun i po tym zdarzeniu postanawia ona poukładać swoje życie, a w tym celu spotkać się ze swoimi dotychczasowymi partnerami. Tak naprawdę jednak ważnym wątkiem filmu jest podążanie za marzeniami. Po prostu. Fabuła naprawdę mnie kupiła, ale do tego jeszcze dochodzi obsada, a w niej między innymi Joasia Kulig jeszcze przed eksplozją popularności, Krzysztof Globisz, Maciej Stuhr i Michał Żebrowski. Czy coś pominąłem? Tak, muzykę, a ona jest w tym filmie absolutnie przecudowna i dzięki temu filmowi odkryłem wielu wspaniałych artystów. Dość wspomnieć, że wykorzystano tu utwory The Dumplings jeszcze przed tym jak ich kariera ruszyła z kopyta, a także takich zespołów jak Kamp!, Paula & Karol, Fismoll czy Micromusic. No złoto po prostu!

Nie ma co jednak ograniczać się do muzyki - to naprawdę dobry film i w tym przypadku nie mam zielonego pojęcia, z czego wynika tak niska jego ocena. Szczerze sugeruję jej zignorowanie i obejrzenie tego filmu. I jeszcze jedno: Joasia Kulig śpiewa w tym filmie i to śpiewa pięknie. Dajcie się zachwycić.

2. W lesie dziś nie zaśnie nikt (2020, 4,5 na Filmwebie)

Pierwszy polski slasher? Podobno. Na pewno rewelacyjna dawka humoru i rozrywki. Motywem przewodnim filmu jest obóz bez telefonów i wspólna wędrówka nastolatków przez las. Mam wrażenie, że główne zarzuty wobec tej produkcji dotyczą drewnianej gry aktorskiej i mocno przewidywalnego scenariusza. Tego pierwszego nie rozumiem, bo uważam, że większość postaci została przedstawiona naprawdę w porządku, a niektóre kreacje wręcz błyszczą: choćby Michał Lupa w roli Julka, Piotr Cyrwus jako Ksiądz czy Wojciech Mecwaldowski, Mirosław Zbrojewicz i Olaf Lubaszenko. Julia Wieniawa w głównej roli też prezentuje się całkiem okej. Co do scenariusza: nie ma tam wielu niespodzianek, ale też nikt chyba nie obiecywał, że będą. To dosyć sztampowa historia i taka właśnie miała być. Ot, ludzie idą do lasu i giną jeden po drugim. Nic dodać, nic ująć. Jednocześnie jednak niektóre sceny atakują z zaskoczenia: choćby początkowa z Listonoszem, fragment w kościele czy sceny śmierci Daniela i Anieli.

Jeśli ktoś oczekuje rewolucji gatunku, niesztampowych rozwiązań, zabawy konwencją, to... Niech przestanie. To dopiero początek gatunku w polskich realiach, toteż podejście jest klasyczne. Nie zmienia to faktu, że film sprawdza się jako niezobowiązująca rozrywka. Przekonajcie się sami.

1. Bad boy (2020, 4,4 na Filmwebie)

Obejrzałem na Netfliksie i stwierdziłem, że "spoko film", a okazuje się, że jest mocno krytykowany. Może ten dysonans wynika z tego, że nie oglądałem kilku ostatnich filmów Patryka Vegi, takich jak Kobiety mafii, Polityka, Botoks czy Plagi Breslau i nie miałem wrażenia, że po raz kolejny oglądam ten sam film. W każdym razie bawiłem się jak prosię w błocie. Fakt, że wszystko kręciło się wokół postaci inteligentnego fanatyka i pseudokibica, wykreowanej przez Antoniego Królikowskiego, tylko zadziałał na korzyść filmu, bo to rola skrajnie odmienna od tych, z których najbardziej znany jest ów aktor. 


Co poza tym? Widowiskowość. Sceny na stadionie, podczas rozgrywek i nie tylko, race, początkowa sekwencja w pociągu (choć akurat ona bardzo przypominała tę z Pitbulla. Nowych porządków) czy moment, w którym Paweł sam rozprawia się z kilkoma policjantami to tylko wierzchołek góry lodowej. Co do samego scenariusza, to może nie jest on szczególnie wybitny, ani zaskakujący, ale nie uważam, żeby był też jakiś szczególnie zły. Dzieją się te rzeczy, które powinny się zdarzyć. 

Nie potrafię przytoczyć więcej argumentów, ale, choć sam się trochę zdziwiłem, ten film autentycznie mi się podobał. Nic na to nie poradzę. Możecie przekonać się sami, czy jest coś w tym, o czym piszę powyżej. I pamiętajcie: "SIŁA, DUMA, UNIA, MY!".

Wszystko powyżej w formie graficznej.

To chyba tyle. Oczywiście nie gwarantuję, że opisane powyżej filmy Wam się spodobają. Wręcz przeciwnie, istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie. Z jakiegoś powodu jednak mi te filmy bardzo przypadły do gustu i w każdej chwili obejrzałbym je ponownie. Może więc warto im dać chociaż jedną szansę?

Tymczasem utwór na dziś to jedna z piosenek wykorzystanych w filmie Facet (nie)potrzebny od zaraz. Posłuchajcie: 


To tyle. Oglądajcie filmy, myjcie ręce, trzymajcie się ciepło i w ogóle wszystkiego najlepszego!

niedziela, 12 kwietnia 2020

Zazwyczaj tego nie robię...

I usually do not do that... [English version below.]

Epidemia, pandemia i cyk, święta. Święta Wielkiej Nocy. Zazwyczaj nie bawię się na blogu w jakieś rozbudowane życzenia. Powód jest prosty. Zawsze życzę Wam wszystkim jak najlepiej. Niech każdemu się dobrze wiedzie.

Tegoroczne święta są jednak inne i wszyscy wiecie dlaczego. Nie będę więc Wam tego powtarzał, a zamiast tego dla odmiany złożę jednak życzenia. Toteż życzę Wam:
Spokojnych, Wesołych Świąt. pełnych miłości i radości. Bądźcie zdrowi i doceniajcie, co macie. Dbajcie o siebie i oglądajcie dużo seriali. Życzę Wam, żeby całe to szaleństwo niebawem się skończyło i kolejne święta były już bliższe normalności. Trzymajcie się cieplutko! A, i dobrego jedzonka!
 Zając dołącza się do życzeń!

A tak poza tym pamiętajcie, że zawsze mogłoby być gorzej. Kapitan Janeway ze Star Treka: Voyager utknęła wraz ze swoją załogą na drugim końcu galaktyki i czeka ją jakieś 75 lat podróży z powrotem na Ziemię. Bohaterów Stranger Things  cały czas coś chce zeżreć albo zrobić im jakąś inną krzywdę. Ogólnie: mogłoby być dużo gorzej.

I, tak, zgadliście: te dwa seriale to te, które aktualnie oglądam. A co Wam zajmuje czas? Dajcie znać, jeśli chcecie. A piosenka na dziś to utwór, który kojarzy mi się z ubiegłorocznymi świętami:


Trzymajcie się i raz jeszcze wszystkiego dobrego!

ENG:

Epidemic, pandemic and boom, holiday. Easter in particular. I usually don't post any extended wishes on the blog. The reason is simple. I always wish you all the best. Let everyone do well.

However, this year's holiday is different and you all know why. So I won't repeat it to you, but instead I would like to wish you instead. So I wish you:
Have a nice Happy Easter, full of love and joy. Be healthy and appreciate what you have. Take care of yourself and watch a lot of series. I wish you all this madness would end soon and the next Easter would be closer to normal. Take care warmly! And have a good food!
Anyway, remember that it could always be worse. Captain Janeway from Star Trek: Voyager has stuck with her crew at the other end of the galaxy and it will take about 75 years to travel back to Earth. Something wants to eat Stranger Things heroes or hurt them some other way all the time. Overall: it could be a lot worse.

And yes, you guessed it: these two series are the ones I'm watching right now. And what takes your time? Let me know if you want. And the song for today is a song that I associate with last year Easter. You can find it above.

Take care and all the best once again!