niedziela, 25 sierpnia 2019

Pijani pasją.

Drunk with passion. [English version below.]

Wraz z kumplem odwiedziliśmy wczoraj wieczorem innego kumpla. Na początku zaserwował nam jakieś piwo wiśniowe. Potem pojawiły się między innymi maliny, jakaś IPA i weizen bock. Łącznie około sześciu różnych piw. Co najważniejsze: wszystkie uwarzone przez niego. O każdym mógł długo opowiadać, wspominając o procesie produkcji, aromatach, drożdżach czy liczbach dotyczących choćby ekstraktów. Widać od razu, że jest zafascynowany tematem. Kto inny miałby w salonie lodówkę z kranami i piwem własnej produkcji? Gdy wystartuje w kolejnej edycji Bitwy Piwowarów, na pewno będę mu kibicował.

A teraz z innej beczki: mam kumpla, który, odkąd pamiętam, a znamy się ponad dwanaście lat, pasjonuje się kolejnictwem. Rozpoznawanie lokomotyw jedynie po szybkim spojrzeniu lub nawet po dźwięku to dla niego pestka. Jadąc z nim pociągiem można się dowiedzieć, na których stacjach z której strony otworzą się drzwi pojazdu. Parowozjady i inne tego typu imprezy, Wolsztyn i Chabówka to dla niego chleb powszedni. W jego otoczeniu zawsze były jakieś plakaty, przedmioty czy zdjęcia związane z pociągami. Poza tym w każdej chwili potrafi zaskoczyć jakąś ciekawostką i bardzo trudno go zagiąć w tym temacie. Na wakacje też jeździ pociągiem i tym środkiem transportu zwiedza rozmaite kraje. Do tego wszystkiego jakiś czas temu zaczął w ogóle pracować na kolei. To trochę jakby ukoronowanie wielu lat pasji. Teraz kontakt z koleją ma na co dzień i jeszcze mu za to płacą.

Piwko w temacie.

Myślę, że to wspaniałe mieć tak wielką pasję. Trochę im tego zazdroszczę, bo sam nie mam czegoś takiego. Owszem, bardzo lubię pisać i poświęcam na to czas. To zarówno blog i towarzyszące mu media, jak i wymyślanie różnych rzeczy, światów i historii - kampanie D&D, dawniej opowiadania, a nawet powieść, którą napisałem i zalążki kilku innych. Poza tym interesuję się niektórymi obszarami popkultury, oglądam filmy, czytam artykuły na ich temat i słucham różnych dyskusji (Napisy Końcowe całym serduszkiem). Poświęcam swoją uwagę różnym rzeczom: wartościowym kanałom w różnych mediach, ukochanemu klubowi sportowemu, muzyce, w tym także kolekcjonowaniu płyt. Można by jeszcze wymieniać. Nie mam jednak pasji, o której bez przygotowania mógłbym opowiadać godzinami, a ktoś mógłby traktować mnie jak eksperta. Szkoda.

Tyle tylko, że nie ma jakiegoś magicznego, szybkiego sposobu, który sprawi, że nagle znajdę taką pasję. To tak nie działa, bo nie da się na siłę czymś zafascynować. Dlatego szukam. Próbuję różnych rzeczy. Może skupię się na mojej kolekcji płyt, a może na skokach na bungee, skoro pierwszy mam już za sobą. Nie wiem, czym będzie moja wielka pasja. Mam jednak nadzieję, że jeszcze ją znajdę.

A piosenka na dziś to niezwykły cover:


To tyle na dziś. Życzę Wam dobrego dnia, tygodnia i życia.

ENG:

Together with a friend we visited another friend last night. At the beginning he served us some cherry beer. Then came, among others, raspberries, some IPA and weizen bock. A total of about six different beers. Most importantly: all brewed by him. He could talk about each for a long time, mentioning the production process, aromas, yeast or numbers regarding even extracts. You can immediately see that he is fascinated by the topic. Who else would have a fridge with taps and own-made beer in the living room? When he takes part in the next edition of the Brewers' Battle, I will definitely support him.

On another subject: I have a friend who, since I can remember, and we know each other for over twelve years, is passionate about railways. Recognizing locomotives only after a quick look or even sound is a snap for him. Coming with the train together with him you can find out at which stations the door of the vehicle will open from which side. Steam locomotives meetings and other similar events, Wolsztyn and Chabówka, are normal parts of his life. There were always posters, objects or photos related to trains around him. In addition, he can surprise you at any time with some interesting facts and it is very difficult to beat him with any question. He also goes by train on vacation and travels to various countries using this means of transport. What's more, some time ago he even started working on railways. It's a bit like the crowning of many years of passion. Now he has contact with the railway every day and they even pay him for it.

I think it's wonderful to have such a great passion. I'm a little jealous of it because I don't have something like that myself. Yes, I really like writing and I devote time to it. It's both a blog and accompanying media, as well as coming up with different things, worlds and stories - D&D campaigns, formerly novelettes, and even a novel I wrote and the beginnings of several others. In addition, I am interested in some areas of pop culture, I watch films, read articles about them and listen to various discussions (End Credits with all my heart). I devote my attention to various things: valuable channels in various media, my beloved sports club, music, including collecting CDs. List could go on. However, I have no passion that I could talk about for hours without preparation and someone would treat me like an expert. That's sad.

It's just there is no magical, quick way that would make me suddenly find such a passion. It doesn't work that way, because you can't force fascination by something. That's why I'm looking. I try different things. Maybe I will focus on my CD collection, or maybe on bungee jumping, since the first one is behind me. I don't know what my great passion will be. However, I hope to find it eventually.

And the song for today is an amazing cover. You can find it above.

That's all for today. I wish you a good day, week and life.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Lochy i praca.

Dungeons and work. [English version below.]

Jakiś czas temu poruszałem na moim Facebooku temat utrzymywania ze współpracownikami relacji także poza pracą. Pojawiały się różne opinie, ale ja utrzymałem przekonanie, że warto mieć z nimi koleżeńskie stosunki. To ułatawia wiele kwestii. Można zamienić się wyjazdem czy projektem w razie konieczności, umówić się na wspólny dojazd w jakieś miejsce czy bez obaw poprosić o pomoc, gdy ma się z czymś kłopot. Żeby było jasne: nie chodzi mi o to, żeby nawiązywać takie relacje w celu osiągnięcia czegoś. Jeśli jednak lubi się kogoś z wzajemnością i pielęgnuje się taką znajomość, to pewne rzeczy stają się łatwiejsze. Oczywiście, istnieje też ryzyko, że pojawią się związane z tym niedogodności: na przykład ktoś, zamiast skupiać się na osiągnięciach danej osoby w ramach działalności profesjonalnej, może wyciągać sprawy z jej prywatnego życia.

Z mojego doświadczenia wynika jednak, że całe zjawisko jest raczej pozytywne. Moi współpracownicy (przynajmniej niektórzy) są też moimi dobrymi znajomymi. I nie ma większego znaczenia, czy pracują na tym samym stanowisku co ja, na wyższych lub na niższych. Spotykanie się na piwo, zapraszanie wzajemnie na parapetówki czy urodziny nie jest więc czymś wyjątkowo rzadkim. Nie ukrywam, że specyfika mojej firmy sprzyja nawiązywaniu koleżeńskich stosunków między współpracownikami.

Przede wszystkim kadra pracownicza jest stosunkowo młoda - większość pracowników jest poniżej trzydziestki, a managerów i wyżej poniżej czterdziestki. To sprawia, że większość ludzi jest na dość podobnym etapie życia, a co za tym idzie, boryka się z podobnymi problemami i ma wspólne tematy do rozmów. Do tego dochodzi fakt, że w przeciwieństwie do wielu firm nie ma tu niezdrowej rywalizacji. Każdy skupia się na swoich zadaniach i jeśli dobrze je wykonuje, zdobywa awanse niemal niezależnie od wyników innych osób.

Ponadto pracuje się u nas zazwyczaj w małych, ale zmiennych zespołach, co sprawia, że niemal z każdym udaje się spędzić trochę czasu. Zdarzają się też projekty wyjazdowe, gdy ze współpracownikami spędza się więcej niż tylko osiem godzin dziennie. Oprócz tego organizowanych jest sporo szkoleń wyjazdowych, które, zwłaszcza na początku kariery, zawierają też elementy integracyjne. Do tego dochodzą zwykłe imprezy firmowe, których jest przynajmniej kilka w ciągu roku.

D&D w wersji "praca".

Jednym z najciekawszych zjawisk związanych z koleżeństwem w mojej pracy jest jednak to, co zaczęło dziać się niedawno. Już dawno myślałem bowiem o tym, żeby znaleźć towarzystwo do grania w "D&D" ("Dungeons and Dragons", czyli na polski "Lochy i smoki"). To najpopularniejszy na świecie system RPG, w którym gracze wymyślają własnych bohaterów, a potem mierzą się z przygodami kreowanymi przez prowadzącego, tzw. Mistrza Podziemi. W tym celu korzystają ze swojej pomysłowości, decydując o tym, co chcą zrobić, dokąd pójść i jak rozwiązać napotkane przeszkody. To, czy im się udało, zależy od ustalonych statystyk ich bohaterów, tego jak je rozbudowują, a także rzutów kością.

Przez kilka lat grywałem w "D&D" ze znajomymi z liceum, a czasem także z innymi ich znajomymi. Ostatnio jednak niektórzy powyjeżdżali i nie miałem odpowiedniej grupy. Jednocześnie wiedziałem już od jakiegoś czasu, że u mnie w pracy są ludzie, którzy mogliby być zainteresowani tematem. Trzy tygodnie temu napisałem więc do nich i udało nam się umówić już na dwa dni później. Od tamtej pory rozegraliśmy już dwie kilkugodzinne sesje i na pewno zagramy kolejne. Nie mogę się doczekać.

A co wynika z tego, że znalazłem kompanów do rzucania kośćmi i snucia się po krainach pełnych elfów, krasnoludów i innych stworów? Chociażby to, że jeśli szuka się do czegoś towarzystwa, to może warto rozejrzeć się w pracy. Skoro wykonujesz razem z kimś podobną pracę, to jest szansa, że macie ze sobą coś wspólnego. Jeśli pracujecie w tym samym miejscu, to zapewne nie żyjecie daleko od siebie. Poza tym taką osobę zapewne już trochę znasz (chociażby jej poczucie humoru i to, czy w ogóle się dogadujecie) i to na pewno jej przewaga nad kimś zupełnie obcym.

A wy co sądzicie? Warto spędzać swój wolny czas ze współpracownikami? Dajcie znać, jeśli chcecie. Utwór na dziś to piosenka, o której niedawno sobie przypomniałem. Zapraszam:


Dobrego popołudnia i tygodnia!

ENG:

Some time ago I wrote on my Facebook about maintaining relationships with coworkers also outside work. There were different opinions, but I maintained the belief that it is worth having friendly relations with them. It makes a lot of things easier. You can exchange a travel or a project if necessary, arrange a shared journey to some place or ask for help when you have trouble with something. To make it clear: I don't mean to establish such relationships in order to get something. However, if you like someone with reciprocity and cultivate such relation, then some things become easier. Of course, there is also the risk that there will be associated inconveniences: for example, instead of focusing on the achievements of a person in the context of a professional activity, someone can get some things out of that person's private life.

In my experience, however, the whole phenomenon is rather positive. My coworkers (at least some of them) are also my good mates. And it doesn't matter if they work in the same position as me, in the higher or lower. Hanging out for a beer, inviting each other to house-warming or birthday parties is not so rare. I must admit that the specifics of my company are conducive to establishing friendly relations between coworkers.

First of all, the staff is relatively young - most employees are under thirty and managers are under forty. This means that most people are in a fairly similar stage of life, and hence, they have similar problems and have common topics for conversation. Added to this is the fact that, unlike many companies, there is no unhealthy competition here. Everyone focuses on their tasks, and if they perform them well, they get promotions almost regardless of the results of others.

In addition, we usually work in small but variable teams, which means that everyone can spend some time with almost everyone. There are also away projects when coworkers spend together more than just eight hours a day. In addition, a lot of away training is organized, which, especially at the beginning of your career, also includes integration elements. Added to this are ordinary company parties, at least several during the year.

One of the most interesting camaraderie phenomena in my work, however, is what has started to happen recently. For a long time I was thinking about finding a company to play "D&D" ("Dungeons and Dragons"). This is the most popular RPG system in the world, in which players create their own heroes, and then face the adventures created by the host. To this end, they use their ingenuity, deciding what they want to do, where to go and how to solve the obstacles encountered. Whether they succeeded depends on the stats of their heroes, how they develop them, as well as their dice rolls.

For several years I used to play "D&D" with my high school friends, and sometimes also with their other friends. Recently, however, some have left and I did not have the right group. At the same time, I have known for some time that there are people at my workplace who could be interested in the topic. So three weeks ago I wrote to them and we were able to arrange a meeting two days later. Since then, we've played two a few hours long sessions and we will definitely play next ones. I can not wait.

And what results from the fact that I found companions to roll dices and wander around lands full of elves, dwarves and other creatures? For example, if you are looking for a companion to do something, it might be worth looking around at work. Since you do similar work with someone, there is a chance that you have something in common. If you work in the same place, you probably don't live far apart. In addition, you probably already know that person a bit (at least her or his sense of humor and whether you get along well) and it's definitely his or her advantage over someone completely stranger.

What do you think? Is it worth spending your free time with coworkers? Let me know if you want. The song for today is a song that I recently reminded myself. You can find it above.

Have a good afternoon and a week!

niedziela, 4 sierpnia 2019

Lepiej milcz.

Better keep silent. [English version below.]

Wraz z żoną wróciliśmy dzisiaj rano z festiwalu Pol'and'Rock. Gdy piszę te słowa, jedziemy akurat na chwilę do Krakowa, więc jesteśmy trochę zabiegani i zmęczeni. W związku z tym wpis będzie krótki.

O festiwalu. Gdy czasem w rozmowach pojawia się jego temat, niektórzy moi znajomi, np. z pracy, zaczynają się śmiać, że to tylko błoto, brud i śmieci, a także ewentualnie narkotyki. Podobna narracja pojawia się często w pewnych mediach, a także używana jest przez niektóre grupy społeczne, tzw. obrońców tradycyjnych wartości itd. Jedno jest w tym najzabawniejsze / najsmutniejsze. Co takiego? To, że niemal zawsze są to wypowiedzi ludzi, którzy nigdy w życiu nie byli na tym festiwalu.

Ja w tym roku byłem tam po raz ósmy. I owszem, jest trochę bałaganu i błota, bo to nieuniknione przy kilkuset tysiącach ludzi na polu i w lesie. Zdecydowana większość ludzi stara się jednak po sobie sprzątać i zbierać śmieci do worków od razu albo na koniec festiwalu. Błota też można skutecznie unikać (co robię od lat). Narkotyki? Jeśli ktoś ich szuka, to pewnie je znajdzie. Ja nigdy nie szukałem. Trzeba samemu być odpowiedzialnym.

To, czego te wszystkie osoby nie powiedzą, a media nie pokażą, to cała reszta. Świetne koncerty w dużych ilościach, które do dobrej muzyki dokładają wspaniałą atmosferę. Wspólnota ludzi, którzy w zdecydowanej większości pomagają sobie jak tylko mogą. Błyskawicznie podnoszą przewracających się w pogo. Podnoszą do góry niepełnosprawnych. Pomagają szukać zaginionych rzeczy. Dzielą się jedzeniem, alkoholem i papierosami. Poza tym festiwal to także spotkania z ciekawymi, mądrymi gośćmi - my w tym roku słuchaliśmy Zbigniewa Zamachowskiego. Znajdziecie tam też warsztaty z robienia ekotoreb czy łapaczy snów, przeciwdziałania przemocy, różnych tańców i wiele, wiele innych. To po prostu miejsce przepełnione dobrocią.

Dr Misio na scenie Viva Kultura! 

Happysad na Dużej Scenie!

Losowy koncert #317 na Dużej Scenie!

W kwestii tego festiwalu, ale też każdej innej: jeśli samodzielnie nie zweryfikowałeś plotek, to może lepiej milcz. Nie odzywaj się, jeśli nie wiesz jak jest naprawdę. W ten sposób unikniesz kompromitacji i nie pokażesz innym jak łatwowierną osobą jesteś i jak wąskie są Twoje horyzonty. Nie opieraj się też raczej o to, że widziałeś jakieś materiały wideo. Ich twórcy musieliby przede wszystkim chcieć zachować obiektywizm. Nawet gdyby próbowali, to może im się to nie udać, bo stworzenie całkowicie bezstronnej treści jest bardzo trudne. Gdy do tego mówimy np. o kilkudziesięciu sekundach na wielki i złożony festiwal, wydaje się to już zupełnie niemożliwe. Dlatego właśnie przekonaj się sam lub nie zabieraj głosu. Zrobisz jednak oczywiście jak zechcesz.

Jako piosenka na dziś jedno z nagrań z zeszłorocznego festiwalu:


To tyle. Trzymajcie się!

ENG:

My wife and I came back this morning from the Pol'and'Rock festival. As I write these words, we are just going to Krakow for a moment, so we are a bit busy and tired. Therefore, this entry will be short.

About the festival. When this subject sometimes appears in conversations, some of my friends, e.g. from work, start to laugh that it is just mud, dirt and garbage, and possibly drugs. A similar narrative often appears in certain media and is also used by some social groups, the so-called defenders of traditional values, etc. One thing about that is the funniest / saddest. What? The fact that those are almost always statements of people who have never been to this festival.

This year I was there for the eighth time. And yes, there is a bit of mud and dirt, because it's inevitable with a few hundred thousand people in the field and in the forest. The vast majority of people, however, try to clean up after themselves and collect trash to the bags immediately or at the end of the festival. The mud can also be effectively avoided (which I have been doing for years). Drugs? If someone is looking for them, he or she will probably find them. I have never looked for. You have to be responsible for yourself.

What all these people will not say and the media will not show is the rest. Great concerts in large numbers, which add a great atmosphere to good music. A community of people who mostly help each other as much as they can. They quickly raise the ones falling in the mosh pit. They pick the disabled up in the crowd to enable them see. They help looking for missing things. They share food, alcohol and cigarettes. In addition, the festival also includes meetings with interesting, smart guests - we listened to Zbigniew Zamachowski this year. You can also find workshops on making eco-bags or dream catchers, counteracting violence, various dances and many, many more. It's just a place full of goodness.

With regard to this festival, but also to anything else: if you have not verified gossip yourself, then maybe you'd better keep silent. Do not talk if you do not know how it really is. In this way you will avoid discredit and you will not show others how gullible you are and how narrow your horizons are. Also, do not lean on the fact that you have seen any video. First of all, their creators would have to want remain objective. Even if they tried, they might not be able to do it, because creating completely impartial content is very difficult. When we talk about, for example, a few dozens seconds for a big and complex festival, it seems completely impossible. That's why you can see for yourself or stop talking. You will, of course, do as you like.

Song for today is one of the recordings from last year's festival. You can find it above.

That's all. Take care!