niedziela, 8 kwietnia 2018

Organizm mówi stop!

The body says "stop". [English version below].

Dziś będzie krótko. Dwie angedotki z tego weekendu:

1) Widziałem się w sobotę wieczorem z kumplem na mieście. Pogadaliśmy, połaziliśmy - wszystko super. Wróciłem do domu jakoś przed pierwszą w nocy. Postanowiłem zabrać się jeszcze za jedną rzecz związaną z magazynem Suplement. Usiadłem przy laptopie, zacząłem czytać, co trzeba i... Obudziłem się około 04:30 w pozycji siedzącej, z głową odchyloną do tyłu i nieco bolącym karkiem. Westchnąłem ciężko, wstałem, ogarnąłem się nieco, umyłem zęby i położyłem spać już w ciut bardziej cywilizowanych warunkach.

2) W piątek miałem gości. Szybko wyszedłem z imprezy firmowej, żeby się z nimi spotkać. To przyjaciele, z którymi w zeszłym roku podbijaliśmy Skandynawię. Zgodnie z planem więc w pewnym momencie zabraliśmy się za oglądanie zdjęć z tamtego wyjazdu. Szło całkiem sprawnie. Pamiętam, że widziałem jeszcze zdjęcia z soboty, gdy byliśmy na Drodze Trolli i chyba jakieś z niedzieli, a potem... Następne, na które otworzyłem oczy, były już z Kopenhagi, czyli z czwartku. Przespałem 3 dni! Cóż, nie dosłownie, ale przespałem oglądanie zdjęć z trzech dni i to tych, z najciekawszymi atrakcjami, czyli Bergen i Językiem Trolla. Oczy po prostu zamknęły mi się same i nie byłem w stanie nic z tym zrobić.

Co mają wspólnego te dwie głupio-śmieszne historyjki? To, że mój organizm powiedział stop. Rzekł mi "Denys, gościu, weź się ogarnij. Nie przeginaj, bo długo nie wytrzymamy". Miał rację, bo ostatnie dni były naprawdę intensywne. Czwartek i piątek minęły pod znakiem robienia mnóstwa rzeczy w pracy, wymagały nadgodzin, choć pierwotnie nie miało tak być. Piątek to też wspomniana impreza firmowa i spotkanie z przyjaciółmi. Sobota to pomoc w wizycie u lekarza, zakupy, siłownia, mecz futbolu amerykańskiego (51:9 dla Silesia Rebels - #goRebels) i na koniec wspomniane spotkanie z kumplem. Pisząc te słowa, nie wiem jeszcze do końca, jaka będzie niedziela, ale też raczej zalatana.

Dowód na zalataną niedzielę -
śniadanie jedzone w biegu na dworcu, tuż przed godziną 13.

Szybkie życie, krótki sen, rychła śmierć? Lepiej nie! Trzeba wyluzować, trochę odpuścić, następnym razem zrobić może coś, żeby za dużo aktywności nie skumulowało się naraz. Fakt, że większość z wymienionych powyżej, była dla mojej przyjemności. Cóż jednak z tego? To wcale nie znaczy, że nie były męczące. Z tą myślą Was zostawiam.

Akcent muzyczny? Odgrzebujemy hity sprzed kilku lat. Pasują do słońca, które dzisiaj wyszło:


Dobrego tygodnia! Byle nie zbyt intensywnego!

ENG:

It will be short today. Two angedots from this weekend:

1) I met with my friend on Saturday evening. We talked, we wandered around the city a little. That was quite cool. I came back home somehow before the one o'clock a.m. I decided to do one more thing related to the Suplement magazine. I sat with my laptop, started reading what I needed and ... I woke up around 4:30 a.m. in a sitting position, with my head tilted back and a slightly aching neck. I sighed heavily, got up, changed clothes, brushed my teeth and put asleep in a little more civilized conditions.

2) I had guests on Friday. I quickly left the company party to meet them. These are friends with whom we conquered Scandinavia last year. According to the plan, at some point we set about watching photos from that trip. I remember seeing photos from Saturday when we were on the Trolls' Path and probably some from Sunday and then ... The next ones I saw were from Copenhagen, on Thursday. I slept over 3 days! Well, not literally, but I slept through the pictures of three days, with the most interesting attractions, i.e. Bergen and the Troll tongue. My eyes just closed on their own and I could not do anything about it.

What do these two stupid-funny stories have in common? That my body said "stop". It told me, "Denys, man, take it easy, do not overdo anything, because we can not hold it for long." It was right because the last days were really intense. Thursday and Friday were marked by doing a lot of things at work, what required overtime, although it was not expected at first. Friday was also this corporate event and a meeting with friends. Saturday consisted of the help with a doctor's visit, shopping, gym, American football match (51: 9 for Silesia Rebels - #goRebels) and finally a meeting with a friend. While writing these words, I still do not know what the Sunday will be, but it will also be rather intense.

A quick life, a short sleep, an early death? Better not! We have to relax, let go a little, maybe next time do something so that too much activity does not take place all at once. The fact is that most of the above mentioned was for my pleasure. But what of this? This does not mean that they were not tiring. I leave you with this thought.

Song for today? We're digging up polish hits from a few years ago. It matches the sun visible today. Find it above.

Have a good week! Hopefully it will be not too intensive!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz