niedziela, 3 czerwca 2018

Lubię niespodzianki?

Do I like surprises? [English version below.]

Lubię niespodzianki. Nie lubię niespodzianek. Oba zdania są prawdziwe. Jak to możliwe? Cóż, nie lubię niby niespodzianek. Sytuacji, w których na przykład ktoś mówi Ci, że coś dostaniesz, ale na pytanie, co dokładnie, odpowiada "to będzie niespodzianka". Nosz cholera! Co to za poroniony pomysł? Spodziewana niespodzianka? Tak nie można. A jednak tak często bywa, bo z jakiegoś powodu ludzie uznają, że to fantastyczny pomysł.

Ze spodziewanych niespodzianek lubię tylko Kinder niespodzianki.

Inaczej sprawa ma się z prawdziwymi niespodziankami. Uwielbam, gdy świat zaskakuje mnie czymś pozytywnym. Jakiś tydzień temu ja i Moja Miłość postanowiliśmy wieczorem obejrzeć film. Z jakiegoś powodu wybór padł na komedię. Z jakiegoś innego powodu na komedię Woody'ego Allena. Nie żebym miał z tym jakiś problem, ale jednak rzadko oglądam jego filmy. W każdym razie zaczęśliśmy oglądać "Życie i całą resztę". Film mi się podobał  i to mnie nie zaskoczyło. Zaskoczył mnie natomiast aktor grający głównego bohatera. Okazało się bowiem, że jest nim Jason Biggs. Aktor znany najbardziej z głównej roli w serii American Pie. Na tej podstawie trudno mieć wybitne mniemanie o jego zdolnościach aktorskich. Zagłębiając się jednak w filmografię Biggsa odkrywa się, że ma na koncie role także w innych, ambitniejszych produkcjach. Seans "Życia i całej reszty" przekonuje, że Woody Allen dokonał dobrego wyboru przy tworzeniu obsady filmu. Lubię takie niespodzianki.

Jeszcze bardziej lubię osobiste niespodzianki, które bezpośrednio tyczą się mojego życia. I takiej też mam świeży przykład. Wczoraj miałem gościć u siebie znajomych z różnych środowisk. Zaprosiłem sporo osób i wiedziałem od początku, że większość nie przyjdzie. Taki czas. Niemniej jednak kilka osób przyszło i było całkiem miło. To gdzie ta niespodzianka? Ano w tym, że pierwszym gościem okazał się mój najlepszy kumpel, którego w ogóle się nie spodziewałem. Rozmawialiśmy ponad dwa tygodnie wcześniej i mówił, że nie wie, czy da radę wpaść. To zazwyczaj oznacza odmowę. Potem nie mieliśmy kontaktu i nagle po prostu przyjechał. Pogadaliśmy o przeszłości, przyszłości i opłacalności samochodów elektrycznych. Napiliśmy się piwka. Było idealnie. I ja to szalenie szanuję. Takich niespodzianek mi trzeba!

A wy jakie macie podejście do niespodzianek? Dajcie znać. Zostawiam Was z wcale nie nowym, za to ciągle wspaniałym utworem:
Dobrego tygodnia!

ENG:

I like surprises. I do not like surprises. Both sentences are true. How is this possible? Well, I do not like quasi surprises. Situations in which, for example, someone tells you that you will get something, but when you ask what exactly, he answers "it will be a surprise". Damn you! What is the idea? The expected surprise? That's not the right thing. And yet it happens so often, because for some reason people recognize this as a fantastic idea.

It is different with the real surprises. I love it when the world surprises me with something positive. Some week ago, me and My Love decided to watch the movie in the evening. For some reason, the choice fell on comedy. For some other reason, the comedy of Woody Allen. Not that I have a problem with it, but I rarely watch his movies. Anyway, we watched "Anything else". I liked the film and it did not surprise me. I was surprised by the actor playing the main character, because it was Jason Biggs. The actor known for his main role in the American Pie movies. On this basis, it is difficult to regard his acting abilities as remarkable. However, delving into Biggs' filmography, you discover that he also played roles in other, more ambitious productions. Seeing "Anything else" convinces that Woody Allen made a good choice when putting together the cast of the movie. I like such surprises.

I like personal surprises even more. These, which directly affect my life. And I have a fresh example of that. Yesterday I was supposed to host friends from different backgrounds. I invited a lot of people and I knew from the beginning that the majority would not come. Such time. Nevertheless, several people came and it was quite nice. So where is the surprise? Well, the first guest turned out to be my best buddy, whom I did not expect at all. We talked over two weeks earlier and said he did not know if he would be able to be here. This usually means a refusal. After that we did not have contact and suddenly he arrived. We talked about the past, future and profitability of electric cars. We drank a beer. It was perfect. And I respect it so much. This kind of surprises is what I need!

And what is your approach to the surprises? Let me know. I leave you with a not new but still great song, which you can find above.

Have a nice week!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz