niedziela, 9 września 2018

Męskie łzy.

Men's tears. [There is no english version today, but if you are interested in it, do not hesitate to let me know.]

Mój kumpel się wczoraj ożenił. Smutek, bo straciliśmy kompana od włóczenia się po pubach, grania w gry, konsupcji piwa i whisky. Teraz wpadnie pod pantofel. Dwa tygodnie temu na wieczorze kawalerskim wyprawiliśmy mu symboliczny pogrzeb i tego się trzeba trzymać. To wielki żal.

Oczywiście żartuję. W końcu mnie samego czeka to w nieodległej przyszłości. Zresztą znając trochę jego świeżo poślubioną żonę, wierzę, że nie będzie go pod tym względem ograniczać. To raczej on będzie wolał spędzić czas z nią. W końcu chyba między innymi o to chodzi w tym całym małżeństwie, prawda? Z drugiej strony i tak widujemy się na tyle rzadko, że gdy jest już okazja do spotkania, każdy się mobilizuje i liczę na to, że to się drastycznie nie zmieni.

W każdym razie: był ślub. Wiedziałem od dawna, że będzie. Od informacji o zaręczynach. Potem temat pojawiał się w naszych rozmowach wielokrotnie. Później dostałem zaproszenie. Żadnego zaskoczenia. A jednak, gdy wczoraj w kościele, który jest jeszcze w budowie, rozpoczęła się uroczystość, nagle dotarło do mnie z pełną mocą, że zaraz mój kumpel podejmie być może najważniejszą decyzję w życiu i ogarnęło mnie wzruszenie. Naprawdę. Może nie płakałem, ale mógłbym. Było blisko. 

Zresztą: co tam ja. Nie widziałem twarzy państwa młodych w kościele, ale widziałem je potem, na weselu. Widziałem wzruszenie mojego kumpla, gdy dla nich i ich rodziców wyświetlano filmiki z życzeniami, podziękowaniami i wspomnieniami. Byli porażeni i jestem pełen podziwu, że jednak utrzymali nerwy na wodzy. To w końcu niemal na pewno był najważniejszy dzień w ich dotychczasowych życiach.

Dodatkowe weselne smaczki.

Myślę o tym, że to jest super. Jest bardzo szczere. Mężczyźni płaczą sporadycznie, przy silnych emocjach. Nie ma żadnego powodu, żeby się tego wstydzić, aczkolwiek pokutuje przekonanie, że to oznaka słabości. To oczywiście bzdura. Łzy są oznaką nie słabości, lecz bycia człowiekiem, a nie robotem wyzbytym umiejętności odczuwania. Gdy mężczyzna mówi, że coś go wzruszyło, to mówi. Gdy płacze, to go to naprawdę potężnie wzruszyło, wbiło w ziemię. Obróciło w pył i ponownie poskładało. Nie chodzi nawet o potoki łez, bo te w ogóle zdarzają się bardzo rzadko, ale o tę jedną, dwie krople, które próbują jak najszybciej spłynąć po policzku niezauważone. Nie ujmują one nikomu męskości. Mówią tylko o tym, że właśnie czyjś świat legł w gruzach i zaraz został odbudowany. Oto prawdziwe wzruszenie.

Jeśli chcecie, dajcie znać, co w sądzicie o tej "oznace słabości". Chętnie podyskutuję.

Oczywiście łzy to nie jedyny, ani nie najlepszy sposób na wyrażenie emocji. Kortez na przykład ma swoją muzykę:


Dobrego tygodnia Wam życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz