niedziela, 29 września 2019

Nieznośna niepewność losu.

Unbearable uncertainty of fate. [English version below.]

Byliście kiedyś bezdomni? Znaleźliście się w sytuacji, w której nie macie gdzie mieszkać? Ja tak. Właśnie teraz. I szczerze, nie polecam.

Oczywiście koloryzuję. Na jakiś czas możemy się wraz z moją żoną schronić u moich rodziców. To jednak rozwiązanie mocno przejściowe. W ten piątek skończyła się nam umowa najmu jednego mieszkania, a jeszcze nie znaleźliśmy sobie nowego lokum. Póki co obejrzeliśmy kilka mieszkań, z których na jedno byliśmy zdecydowani, ale w ciągu kilku godzin ktoś zdążył nas uprzedzić. Inne mieszkania sami odrzuciliśmy, a w sprawie jednego trwają negocjacje. Na weekend wyjechaliśmy do teściów i w ten sposób kupiliśmy sobie chociaż dwa dni spokoju.

W każdym razie przyszłość jest mocno niepewna i strasznie mnie to wkurza. Ciężko cokolwiek zaplanować. Trudno umówić się ze znajomymi, choćby na wspólne oglądanie zdjęć z wesela, gdy nie dysponuje się własnym lokum. Nie wiemy, gdzie będziemy mieszkać za pięć dni, na koniec tygodnia czy za miesiąc. 

Najlepiej byłoby tymczasowo zawiesić wszystkie plany, aktywności, granie w D&D, wyjścia na siłownię i każdą chwilę poświęcać na oglądanie mieszkań, tudzież przeglądanie ofert na OLX. Tymczasowa rezygnacja ze wszystkiego byłaby tym lepsza, że nawet dostęp do naszych przedmiotów, jak ubrania, jest utrudniony. Część rzeczy wywieźliśmy do moich teściów na wieś, a część zajęła połowę mojego dawnego pokoju w mieszkaniu rodziców. Wszystko jest maksymalnie poupychane w walizkach, torbach czy kartonach. Najlepiej byłoby tego w ogóle nie ruszać i nic nie wyciągać, ale to niemal nierealne przy próbie prowadzenia względnie normalnego życia, zawierającego choćby chodzenie do pracy. Naprawdę z utęsknieniem wyczekuję momentu, w którym będę mógł rozpakować bagaże i zapełnić rzeczami jakąś szafę jak cywilizowany człowiek.

Takie sobie zadaję pytanie.

Nie chodzi jednak wyłącznie o niewiedzę co dalej. Irytująca jest nie tylko niepewność losu. Wkurzające jest bowiem też to, że nawet nie ma do kogo mieć pretensji. Nie da się stwierdzić, że zaistniała sytuacja to czyjaś wina. Nie ma nikogo, na kogo można by się złościć. Nawet na siebie. My, choćbyśmy chcieli wcześniej rozpocząć poszukiwanie nowego mieszkania, z pewnych powodów nie mogliśmy tego zrobić. Zabraliśmy się za to, gdy tylko zaczęliśmy mieć ku temu odpowiednie warunki.

Z kolei rynek mieszkaniowy po prostu jest jaki jest. Jedni właściciele oferują mieszkania, które nam nie odpowiadają, a inni z kolei mają wymagania, choćby finansowe, których nie chcemy spełniać. Atrakcyjne mieszkania rozchodzą się błyskawicznie, a nowe pojawiają się w swoim tempie. Nikt tu nikomu nie robi przecież na złość. Po prostu każdy chce zrobić jak najlepszy interes dla siebie.

To pewna życiowa nauka. Czasem bywa po prostu tak, że doszło do jakiejś niekorzystnej sytuacji, ale nikt nie jest za to odpowiedzialny. Tak się po prostu potoczyły koleje losu, doszło do pewnego splotu zdarzeń i nagle znaleźliśmy się w pewnym mało atrakcyjnym punkcie. Cóż, w takiej sytuacji trzeba zacisnąć zęby i zabrać się do roboty. Nie warto szukać winnych, których i tak nie ma, a zamiast tego lepiej rozejrzeć się za jak najszybszym i najlepszym rozwiązaniem sytuacji. I tyle.

Utwór na dziś to coś, co możecie znać, ale zapewne nie spodziewaliście się tego tutaj. A jednak:


Życzę Wam dobrego popołudnia, wieczoru i całego tygodnia.

ENG:

Have you ever been homeless? Have you found yourself in a situation where you didn't have anywhere to live? I have. Right now. And honestly, I do not recommend that.

Of course, I'm exaggerating. For some time, my wife and I can take shelter with my parents. However, this is a very temporary solution. This Friday, we have ended the contract of renting one apartment, and we have not yet found a new place. For now, we have seen several apartments and we really liked one, but within a few hours someone had already forestalled us. We rejected other apartments ourselves and some negotiations are underway on one. We went to the in-laws for the weekend and in this way we bought ourselves at least two days of calm.

Anyway, the future is very uncertain and it annoys me terribly. It's hard to plan anything. It's difficult to make an appointment with friends, even to view photos from a wedding together when you don't have your own accommodation. We don't know where we will live in five days, at the end of the week or in a month.

It would be best to temporarily suspend all plans, activities, stop playing D&D or going to the gym and devote every moment to visiting apartments and browsing OLX offers. Temporary giving up everything would be a good idea also because even access to our items, such as clothes, is difficult. Some of the things were taken by us to my in-laws to the countryside, and some took half of my former room in my parents' apartment. Everything is maximally stuffed in suitcases, bags or cartons. It would be best not to move them at all and do nothing, but it is almost unreal when you try to live a relatively normal life, including working. I really look forward to the moment when I can unpack my luggage and fill my wardrobe with things like a civilized man.

However, it's not just about lack of knowledge what to do next. Not only the uncertainty of fate is annoying. It is also irritating that there is no one to blame. It cannot be said that the situation was someone's fault. There is no one to be angry with. Even with ourselves. We, even if we wanted to start looking for a new apartment earlier, could not do it for some reasons. We started doing it as soon as we had the right conditions for it.

In turn, the housing market is just what it is. Some owners offer flats that do not suit us, while others have requirements, e.g. financial ones, which we do not want to meet. Attractive flats diverge quickly and new ones appear at their own pace. Nobody is doing anything to annoy others. Everyone just wants to make the best deal for themselves.

It's a lesson for life. Sometimes it just happens that some inconvenient situation has occurred, but no one is responsible. That is simply what happened, there was a certain combination of events and suddenly we found ourselves at some unpleasant point. Well, in this situation you have to clench your teeth and get to work. It is not worth looking for guilty parties who are not there. Better look for the fastest and best solution to the situation instead. And that's it.

A song for today is something you could know, but you probably didn't expect it here (and it is in Polish). And yet you can find it above.

I wish you a good afternoon, evening and the whole week.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz