niedziela, 27 października 2019

Dobrze się sprzedaj.

Sell yourself well. [English version below.]

W minionym tygodniu pojawiłem się na katowickich Absolvent Talent Days (targach pracy) jako przedstawiciel mojego pracodawcy. Świetna sprawa! Rozmawiałem z ludźmi już pracującymi, ale też ze studentami oraz uczniami kończącymi szkoły średnie. Przedstawiałem im oferty pracy, praktyk czy szkoleń. Pytałem, co ich interesuje, jakie mają plany zawodowe. Wyjaśniałem, co można zyskać pracując u nas, że szybkość zdobywania wiedzy, umiejętności, a nawet znajomości jest oszałamiająca. Poza tym zachęcałem do wypełnienia ankiet i wylosowania nagrody niczym w maszynie losującej Lotto. Można było zdobyć świetne koszulki czy notesy.

Poza tym poznałem kilka osób z innych działów firmy, w której pracuję i okazali się być super, a takie znajomości zawsze mogą się przydać. Ogólnie spędziłem dzień bardzo miło, jedynie w pewnym momencie zaczęły boleć mnie nogi. To było jednak nieważna, bo tak dobrze się bawiłem. Najciekawszym było dla mnie to, gdy przez naprawdę długą chwilę rozmawiałem z dwoma studentami katowickiego Uniwersytetu Ekonomicznego, którzy na studia na Śląsk przylecieli z Ghany (a przynajmniej jeden z nich). Na pewno dobrze zapamiętam chwilę, gdy na jakieś moje pytanie z ust jednego z nich padło głośne "YEAH, GOOD VIBES, MAN!". 

Większością ludzi, którzy pojawili się na tych targach pracy, byłem zachwycony. Wiedzieli, czego chcą lub przynajmniej, że chcą czegoś. Zadawali konkretne pytania, potrafili składnie powiedzieć coś o sobie. No nic, tylko takich zatrudniać!

Takie coś mi dali.

Oczywiście nie z każdym tak było. Zwróciłem uwagę zwłaszcza na dwie postawy, które oprócz tego, że były irytujące, to mogą kiedyś zaszkodzić tym ludziom.

Pierwsza to kompletna nieumiejętność zaprezentowania samego siebie z dobrej strony. Niektóre osoby, które do nas podchodziły, wyglądały na kompletnie przerażone lub niewiedzące, po co tam są. Pojawił się przy naszym stoisku chłopak, który miał chyba nawet spore umiejętności. Chodziło co prawda o IT, więc obszar bardzo luźno związany z firmą, w której pracuję, ale jednak z pewnym stopniem powiązania i ofertami pracy. Poza tym specjaliści w tej dziedzinie są teraz przecież bardzo potrzebni, a zapotrzebowanie jeszcze wzrasta. Mimo to uważam, że chłopak ten może mieć pewien problem ze znalezieniem sensownej pracy. Dlaczego? Bo zupełnie nie potrafił się zaprezentować, "sprzedać" rekruterom. 

Zanim stwierdzicie, że wcale nie musiał: nie chodzi o to, żeby dokonywał jakiegoś genialnego pokazu autoprezentacji, czarował słowem, uśmiechał się zniewalająco, przechwalał dokonaniami itd. Nie. Mam na myśli tylko to, że powinien dawać choć cień szansy na to, że da się z nim jakkolwiek dogadać. Tymczasem chłopak ten mówił mamrocząc pod nosem i spuszczając wzrok. Nie dało się go zrozumieć. Powtarzał te same pytania kilkukrotnie. Rozmowa z nim była po prostu trudna i męcząca i wątpię, żeby ktokolwiek po czymś takim miał ochotę go zatrudnić.

Druga postawa trudna do zaakceptowania była zgoła inna. To przebojowość, ale ukierunkowana na bardzo krótkoterminowe korzyści. Jak wspomniałem, mieliśmy maszynę, do której wkładało się rękę i łapało jedną z fruwających w środku piłek, w ten sposób losując nagrodę. Przez jakiś czas nagminne były sytuacje, w których ludzie podchodzili do nas i od razu pytali, co muszą zrobić, żeby wylosować nagrodę albo po prostu sami sięgali do maszyny. Stoisko, firma, praca, możliwości - to wszystko nieszczególnie ich interesowało. Liczyła się tylko nagroda. Niejednokrotnie byli to ludzie, którzy umieli porozmawiać sensownie, dobrze się zaprezentować, zażartować, ale widać było, że jedyne, na czym im w tym momencie zależy, to wart te kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych przedmiot. To oczywiście nie przekreśla ich szans na karierę, gdy zmienią nieco swoje priorytety, ale może się na przykład zdarzyć tak, że ktoś zapamięta ich twarze jako osób walczących zacięcie tylko o tę koszulkę czy notes, a potem będzie prowadził rozmowę kwalifikacyjną z taką osobą, przypomni sobie to i na poziomie podświadomości jego nastawienie zmieni się na negatywne.

Akurat para, którą zapamiętałem najlepiej, była sprytniejsza. Najpierw porozmawiali z nami o pracy, możliwościach, firmie i tego typu kwestiach i zrobili całkiem niezłe wrażenie. Dopiero potem przeszli do kontrataku i zapytali o losowanie nagród. Mieli do tego pełne prawo, wypełnili ankiety i wzięli udział w zabawie. Problem pojawił się, gdy dziewczyna nie wylosowała koszulki jak chciała, ale karteczki samoprzylepne. Od razu podjęła próbę negocjacji. Chciała losować jeszcze raz. Prosiła, marudziła, namawiała. Wszystko na nic. Jedyne, co uzyskała, to żartobliwą sugestię, żeby przyszła później w przebraniu.

Wróciła, a jakże. Wcale nie w przebraniu, za to pod koniec wydarzenia. Znów jęła przekonywać, żeby dać jej kolejną szansę albo nawet po prostu, żeby sprezentować jej koszulkę. Walczyła i walczyła. Nie jestem już pewien jak zakończyła się ta sytuacja. Wydaje mi się, że w końcu ktoś skapitulował i dla świętego spokoju pozwolił jej na jeszcze jedno losowanie, w którym koszulka została wygrana. I wszystko okej. Tylko jakiś taki niesmak pozostał.

Dwie główne myśli naszły mnie po tych targach pracy. Pierwsza to taka, że sytuacja jest niezła. Spotkałem sporo ludzi z ambicjami, garnących się do pracy, chcących coś robić już od pierwszego roku studiów. Druga natomiast to taka, że ważne jest i to, co się mówi i to jak to się mówi. Forma i treść nie mogą istnieć bez siebie nawzajem. Jeśli chce się coś zdziałać ze swoją karierą, to trzeba mieć ambicje, ale też umieć to pokazać.

To wszystko na dziś. Zostawiam Was z genialnym utworem, który odkryłem naprawdę niedawno:


Dobrego popołudnia, tygodnia i życia!

ENG:

Last week, I took part in the Katowice Absolvent Talent Days as a representative of my employer. Great event! I was talking to people already working, but also to students and high school graduates. I was presenting them with job, internship or training offers. I was asking them what they were interested in, what career plans they had. I was explaining what can be gained from working with us and that the speed of acquiring knowledge, skills and even acquaintance is staggering. In addition, I was encouraging them to complete the surveys and draw the prize like in a Lotto lottery machine. There were great t-shirts or notebooks to win.

In addition, I met a few people from other departments of the company where I work and they turned out to be great, and such acquaintances can always be useful. Overall, I had a very nice day, only at some point my legs started to hurt. It wasn't important though, because I had so much fun. The most interesting for me was when I talked for a long time with two students of the University of Economics in Katowice who came to Silesia to study from far Ghana (or at least one of them). I will definitely remember the moment when I asked them something and one of them answered aloud "YEAH, GOOD VIBES, MAN!"

I was delighted with most people who came to this job fair. They knew what they wanted or at least that they wanted something. They asked precise questions, they were able to accurately say something about themselves. Well, nothing but employ them!

Of course, this wasn't the case with everyone. I noticed in particular two attitudes that, in addition to being annoying, may one day harm these people.

The first is the complete inability to present yourself from the good side. Some of the people who approached us looked completely scared or not knowing why they were there. Some guy appeared at our stand and he probably had quite a lot of skills. It was about IT, so the area very loosely related to the company in which I work, but still with a certain degree of connection and job offers. In addition, specialists in this field are now very much needed, and demand is still increasing. Still, I think this man may have some trouble finding a sensible job. Why? Because he could not present himself well, "sell himself" to recruiters.

Before you say that he did not have to do it: it's not that I would require some brilliant self-presentation show, charming with words, smiling irresistibly, bragging achievements, etc. No. I only mean that he should give at least a piece of the chance that others could get along with him. Meanwhile, the guy spoke mumbling and looking down. He couldn't be understood. He repeated the same questions several times. Talking to him was just difficult and tiring and I doubt anyone would want to hire him after something like that.

The second attitude difficult to accept was quite different. It was a pugnacity, but focused on very short-term benefits. As I mentioned, we had a machine where you put your hand in and catch one of the balls flying in the middle, thus drawing a prize. For some time, situations where people were coming to us and immediately asking what they had to do to draw the prize or simply were reaching to the machine themselves were common. Stand, company, work, opportunities - they were not particularly interested in any of those things. Only the prize mattered. Often they were people who could talk sensibly, present themselves well, make fun, but it was clear that the only thing they cared about at the moment was a prize worth a dozen or several dozen zlotys. This, of course, does not diminish their career prospects when they will change their priorities a bit, but it can happen, for example, that someone remembers these faces as people strongly fighting only for this T-shirt or notebook, and then he or she while conducting a job interview with such a person, will remind him/herself this and at the subconscious level his/her attitude will change to negative.

The couple I remembered best were smarter. First they talked to us about work, opportunities, company and such issues and made quite a good impression. Only then they started the counterattack and asked about the prize draw. They had the full right to do this, filled out surveys and took part in the fun. The problem arose when the girl did not draw the shirt as she wanted, but sticky notes. She immediately attempted to negotiate. She wanted to draw again. She asked, whined, persuaded. All for nothing. All she got was a playful suggestion that she should came later in disguise.

Well, she came back. Not at all disguised, but at the end of the event. She was trying again to convince us to give her another chance or even just to give her a T-shirt. She fought and fought. I am not sure how this situation ended. It seems to me that finally someone capitulated and for the sake of peace gave her another draw, in which the t-shirt was selected. So everything was fine. Only some distaste remained.

Two main thoughts came to me after this job fair. The first is that the situation is good. I met a lot of people with ambitions, eager to work, wanting to do something from the first year of study. The second is that what is said and how it is said is important. Form and content cannot exist without each other. If you want to do something with your career, you need to have ambitions, but also be able to show it.

That is all for today. I leave you with a brilliant song that I have discovered really recently. You can find it above.

Have a good afternoon, week and life!

1 komentarz:

  1. Najgorzej. Absolutnie nie umiem się "sprzedać", mimo lat terapii. Jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja na pracę?

    OdpowiedzUsuń