niedziela, 1 marca 2020

Witaj ponownie!

Welcome again! [English version may be added later.]

Jesteś gdzieś. Robisz coś. Poświęcasz na coś czas. Przyzwyczajasz się. Lubisz to, co robisz, to, gdzie jesteś. A potem nagle z jakiegoś powodu przerywasz. Może to siła wyższa. Może zaczyna brakować czasu. Niewykluczone, że pojawia się coś ważniejszego. Możliwości jest wiele. Istotne jest to, że to wszystko znika.

Mija rok, dwa, pięć, może dziesięć. Powoli zapominasz, o co w tym wszystkim chodziło. Szczegóły się zacierają. Z umysłu umyka świadomość, dlaczego te rzeczy czy miejsca były dobre. I tak to się kończy...

Albo i nie, ale o tym za chwilę.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż prawie trzy lata temu, w lipcu 2017, podczas podróży przez Norwegię czytałem pewną książkę. Był to "Roland", pierwsza część sagi "Mroczna wieża" Stephena Kinga. To powieść dziwna, momentami trudna, ale mająca w sobie jakiś dziki powab i przez to wciągająca. Tak mi się przynajmniej wydaje. Niewiele już pamiętam, ponieważ minęło sporo czasu.

W każdym razie książka bardzo mi się podobała. Po powrocie do kraju próbowałem zdobyć drugą część, ale nie było jej w bibliotece. Sprawdzałem kilkukrotnie. Prosiłem też o pomoc tatę, ale na nic się to zdało. W końcu więc zapomniałem albo odpuściłem. Tak minęły te prawie trzy lata. 

Ostatnio jednak gdzieś znowu usłyszałem o cyklu "Mroczna wieża" i napomknąłem mojej żonie, że gdy będzie w bibliotece może spróbować wypożyczyć mi drugą część sagi. Niedługo potem, któregoś dnia w tym tygodniu wróciłem do domu z pracy i zobaczyłem, że na biurku czeka na mnie to:

"Powołanie trójki" - część druga cyklu.

Za lekturę zabrałem się albo jeszcze tego samego wieczora albo najpóźniej następnego. Wcześniej musiałem tylko przypomnieć sobie, co działo się w pierwszej części, bo, jak wspomniałem, zapomina się. Przeczytałem krótkie streszczenie i choć nie odświeżyło mi ono wszystkich szczegółów, to najważniejsze fakty wskoczyły na miejsce. Od tamtej pory zdążyłem przeczytać już prawie jedną czwartą tej powieści. Jest super. Wspaniała to książka, nie zapomnę jej nigdy.

Wracając do ogółu z początku tego wpisu: to może jednak rzeczy niekoniecznie się kończą. Nawet jeśli się o nich zapomniało, nawet jeśli ostatnio miało się z nimi kontakt dawno temu. To wcale nie znaczy, że jeśli się do nich wróci po czasie, to nie może to być powrót z lekkością, z radością. Było, potem nie było, a teraz znowu jest. I super. Okazuje się, że długa przerwa nic nie zmieniła.

Miewacie tak z czymś? Może jest jakieś miejsce, do którego jeździcie tylko raz na kilka lat, ale gdy już się tam pojawiacie, to jest wspaniale? Może spotkaliście się z tym, że do jakiejś serii książek czy filmów wróciliście po długiej przerwie i okazuje się, że nic nie straciły na jakości? A może macie tak z jakimś hobby? Dajcie znać, jeśli chcecie.

Tymczasem zostawiam Was z utworem z najnowszej płyty "Uśmiech" Jana-Rapowanie i Nocnego. Wyszła w tym tygodniu:


Sprawdźcie koniecznie cały album, zwłaszcza utwory "Pilot", "Bąbelek", "Główny" i "Centralny". Naprawdę warto!

To by było na tyle. Trzymajcie się ciepło. Dobrego tygodnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz