niedziela, 14 kwietnia 2019

Słuszny strajk i mądrość memów.

The sensible strike and the wisdom of memes. [English version below.]

Trwa strajk. Protestują nauczyciele - ludzie przekazujący dzieciom i młodzieży wiedzę, a czasem także, gdy rodzice nie dają lub nie chcą dawać rady, zajmujący się ich wychowaniem. Wśród postulatów strajkujących jednym z najważniejszych jest znaczna podwyżka wynagrodzeń. 
Ja nie mam wątpliwości, że nauczyciele powinni zarabiać więcej niż zarabiają i uważam strajk za najsensowniejsze rozwiązanie. Po pierwsze, nauczyciele w Polsce od lat zarabiają zatrważająco mało jak na odpowiedzialność związaną z ich pracą. Po drugie, wszystko drożeje, więc i pensje muszą rosnąć. Te nauczycielskie są jednak odgórnie ustalone i pracownicy tej profesji nie bardzo mają możliwość negocjowania indywidualnych podwyżek z przełożonymi. Po trzecie, najwyraźniej pieniądze są teraz niemal dla wszystkich, więc dlaczego nie dla nauczycieli?

O dziwo jednak nie wszyscy się z tym zgadzają. Ilość treści, która znikąd pojawiła się w internecie i próbuje obrzydzić strajk nauczycieli, jest przerażająca. Chyba jeszcze nigdy nie miałem aż takiego uczucia niesmaku, zaglądając na przykład na Kwejka. Zastanawiam się tylko, jaka część tych memów została stworzona przez uczniów zirytowanych tym, że dzień czy dwa wcześniej dostali jedynkę z matematyki albo historii lub zostali zrugani za rozmawianie na lekcji, a jaka to płatna akcja mająca na celu dyskredytację strajku. Nie wiem i się nie dowiem. Okazuje się jednak, że nawet wielu moich znajomych nie jest przekonanych do podwyżek. Na szczęście z nimi na ogół da się rzeczowo podyskutować. 

Miliony notatek nie wzięły się z powietrza!

Jest kilka argumentów wysuwanych przeciw podwyżkom dla nauczycieli, zbudowanych na zasadzie "mało zarabiają, ale za to...". Większość z nich uważam za bzdurną i zaraz wyjaśnię dlaczego.
  1. "Nauczyciele mają dużo urlopu" - tak, nauczyciele mają wolne w wakacje i ferie zimowe, ale... Po pierwsze, nie przez cały ten czas nauczyciele rzeczywiście nie pracują. Najpierw trzeba zamknąć jeden rok szkolny, potem przygotować się do kolejnego, a w międzyczasie są jeszcze egzaminy komisyjne, matury poprawkowe itd. Uwzględniając to wszystko nauczyciele nadal mają więcej urlopu niż przeciętny człowiek - cóż jednak z tego, skoro nie mają możliwości wyboru jego terminu? Nie mogą skorzystać z tańszych, przed- lub posezonowych wycieczek. Zawsze mają wolne tylko w największym sezonie. To słabe.

  2. "Nauczyciele pracują tylko 18 godzin tygodniowo" - to oczywista bzdura. Przecież sprawdziany czy kartkówki nie wymyślają się, a potem nie sprawdzają same. Podobnie lekcje, dodatkowe wyjścia, akademie, materiały na zajęcia itd. same się nie przygotowują. Z danych przytoczonych w artykule na portalu gazeta.pl wynika, że realny uśredniony czas pracy nauczyciela to ok. 40 godzin tygodniowo. Na temat samego artykułu nie będę się wypowiadał. Ważna jest liczba, bo świadczy ona o tym, że argument o mniejszej ilości pracy zupełnie nie działa. Ktoś może jednak nie wierzyć wspomnianym badaniom i twierdzić, że powinno się monitorować, ile pracują nauczyciele. Da się zrobić. Wystarczyłoby, że nauczyciele z założenia spędzaliby w szkole 8 godzin dziennie. Część tego czasu poświęcaliby na prowadzenie lekcji, a resztę na wspomniane ich przygotowywanie, sprawdzenie prac pisemnych, prowadzenie zajęć dodatkowych itd. Gdyby okazywało się, że dla kogoś tego czasu jest mało, to po prostu sprawdziany byłyby oddawane uczniom później. Gdyby ktoś z kolei miał go więcej, dyrektor przydzielałby mu dodatkowe zadania. Prosty model.
  3. "Nauczyciele wcale nie są tacy biedni, bo dorabiają na korepetycjach" - okej, zdarza się, ale to jest ich zupełnie prywatna sprawa. Jeżeli chcą swój czas wolny poświęcać na dorabianie w ten sposób, to nikomu nic do tego. Obawiam się jednak, że często nie jest to kwestia chęci, ale konieczności. Nauczyciele często muszą dorabiać na korepetycjach, żeby się utrzymać i to jest przykre, a nie godne pozazdroszczenia.

  4. "Jak się im nie podoba, to mogą zmienić pracę" - no ku*wa, brawo. Genialny pomysł. Idźmy w tę stronę, powiedzmy tak nauczycielom, lekarzom, ratownikom medycznym, pracownikom socjalnym i wielu innym grupom, które z poczucia misji pracują w budżetówce, ale chciałyby jednak godnie żyć. Jeśli ci wszyscy ludzie pójdą kiedyś po rozum do głowy i przedłożą własnyc interes nad społeczeństwo, które czasem ich wspiera, a czasem nie, to nagle okaże się, że obudzimy się w rzeczywistości, w której o dosłownie wszystko trzeba się zatroszczyć samemu. Pasuje Wam? Jesteście na tyle pewni siebie, że poradzicie sobie ze wszystkim? Ja mam wątpliwości...
Te wszystkie argumenty, które wymieniłem powyżej, naprawdę padają. Ludzie używają ich całkiem serio, a moim zdaniem są one bezgranicznie głupie. Żeby jednak nie było: jest pewna rzecz, która moim zdaniem powinna iść w parze z podwyżkami dla nauczycieli. Dobrze, choć nieco złośliwie, obrazuje ją >>ten mem<<. Jeśli kliknęliście w link, to wiecie, że generalnie chodzi o to, że nauczyciele powinni być rzetelnie rozliczani z jakości ich pracy. Nie chodzi o to, żeby co roku pracownik z najgorszą oceną był zwalniany czy coś, ale o utrzymanie rozsądnego poziomu nauczania.

Podczas mojej edukacji szkolnej natknąłem się na najróżniejszych nauczycieli. Wielu było przeciętnych. Zdarzali się też tacy, którzy przekazywali wiedzę z pasją, zawsze wiedzieli jak zdobyć uwagę uczniów i skutecznie wspierali swoich podopiecznych (wśród nich znajduje się na przykład polonista, który w szkole skupionej niemal wyłącznie na matematyce i fizyce sprawiał, że jego lekcje były jednymi z najbardziej wyczekiwanych). Spotkałem jednak też nauczycieli, którzy w ogóle nie potrafili przekazać wiedzy i takich, którzy nawet nie próbowali. Poza tym byli też tacy, którzy po prostu zachowywali się skandalicznie i nigdy nie powinni pracować z młodzieżą.

Ci wszyscy ludzie (chyba) nadal pracują w szkołach. Niezależnie od tego, do której grupy się zaliczają, zarabiają tyle samo i jeśli w efekcie strajku otrzymają podwyżki, to wszyscy takie same. I tak sobie myślę, że coś tu chyba jest nie tak. Sądzę, że zaangażowanie i jakość pracy powinny mieć wpływ na wysokość wynagrodzenia. Nauczyciele powinni być poddawani okresowo porządnej ewaluacji, bo obecnie niby jakieś systemy funkcjonują, ale efektów nie widać. Myślę o rozwiązaniu, w którym brane byłyby pod uwagę opinie uczniów, rodziców, innych nauczycieli, dyrekcji. Weryfikowana byłyby także dokumentacja (sprawdziany, prace pisemne, projekty zrealizowane przez uczniów), sprawozdania ze zrealizowanego materiału, przeprowadzonych dodatkowych zajęć, innowacyjne metody prowadzenia lekcji itd. Sprawdzeniu podlegałyby również wyniki rozmaitych egzaminów uzyskane przez podopiecznych danego nauczyciela. System taki generalnie powinien być pozytywny w swej naturze, to znaczy przede wszystkim premiować nauczycieli wybijających się ponad przeciętność. Negatywne konsekwencje (finansowe czy ograniczające dostęp do pracy w zawodzie) powinny się pojawiać jedynie, gdy przeważająca większość składowych świadczyłaby o nieprawidłowościach w czyjejś pracy. Poza wszystkim: ostateczna ocena danego nauczyciela nie mogłaby być prowadzona przez jedną osobę, ale przez gremium niezależnych od siebie jednostek. To oczywiście w celu zapewnienia niezbędnej obiektywności.

Czy stworzenie takiego systemu byłoby proste lub szybkie? Zapewne odpowiedź to dwa razy "nie". Nie mam jednak wątpliwości, że jest to niezbędne. Bez tego środki na wyższe wynagrodzenia dla nauczycieli, które też są konieczne, mogą zostać przynajmniej w części zmarnowane na kiepską edukację.

A żeby odreagować tę ambitną tematykę utwór na dziś to łagodny klasyk elektroniki:


Dobrego wieczoru i tygodnia!

ENG:

There is a strike. The teachers are protesting - the people who give children and young people knowledge, and sometimes also when the parents do not raise them or do not want to do that, deal with their upbringing. Among the postulates of strikers one of the most important is a significant increase in salaries.
I have no doubt that teachers should earn more than they earn and I consider the strike to be the most sensible solution. First of all, teachers in Poland have been earning an alarmingly little for years compared with the responsibility of their work. Secondly, everything gets more expensive, so remuneration must grow. However, teachers' salaries are fixed, so employees of this profession are not able to negotiate individual increases with their superiors. Thirdly, apparently the money is now almost for everyone, so why not for teachers?

Strangely, however, not everyone agrees with me. The amount of content that has appeared on the Internet from nowhere and tries to disgust the teachers' strike is terrifying. I do not think I've ever before had such a feeling of disgrace, browsing, for example, Kwejk. I wonder only what part of these memes was created by students annoyed by the fact that a day or two earlier they got F from mathematics or history or were scolded for speaking in class, and what part is a paid action aimed at discrediting the strike. I do not know and I will not find out. It turns out, however, that even many of my friends are not convinced to the increases. Fortunately, it is generally possible to discuss with them.

There are several arguments against the increases for teachers, built on the principle of "They earn little, but ...". I consider most of them to be nonsense and I will explain why.
  1. "Teachers have a lot of holidays" - yes, teachers are free in a vacation and winter holidays, but not all the time. They have work to do during the part of these breaks. At first they have to close one school year, then prepare for the next one, and in the meantime there are also commision exams, correction exams, etc. Taking into account all of this, teachers still have more holidays than the average person - but they do not have the opportunity to choose the date of it. They can not take advantage of cheaper trips pre- or off-season. They always have free time in the biggest season. It's sad.
  2. "Teachers work only 18 hours a week" - this is obvious nonsense. After all, tests or quizzes do not come up, and then they do not check themselves. Similarly, lessons, additional activities, materials for classes etc. do not prepare themselves. The data quoted in the article on the gazeta.pl portal (in Polish) shows that the real average working time of the teacher is about 40 hours per week. I will not speak about the article itself. The number is important because it shows that the argument about less work is not working at all. However, someone may not believe these studies and say that it should be monitored how many hours teachers work a week. It can be done. It would be enough to assume that teachers should spend 8 hours a day at school. Part of this time would be devoted to conducting lessons, and the rest to the preparation, checking the written works, conducting additional classes, etc. If it turned out that there is not enough time for someone, then the tests would be given to pupils later. If someone in turn had more of time, the headteacher would give him additional tasks. A simple model.
  3. "Teachers are not so poor at all, because they earn on tutoring" - okay, it happens, but it is their completely private matter. If they want to devote their free time to earn more in this way, than that is not our business. I am afraid, however, that it is often not a matter of willingness, but of necessity. Teachers often have to decide for tutoring to keep up financially and it is also sad, not enviable.
  4. "If they do not like it, they can change their job" - well, sh*t, bravo. What a brilliant idea! Let's go this way, let's say that to teachers, physicians, medical rescuers, social workers and many other groups who,  because of a sense of duty work in the state-financed professions, but would like to live with dignity. If all these people once decide to place their private interests over a society that sometimes supports them, and sometimes not, then suddenly we will wake up in a reality in which you have to take care of literally everything on your own. Do you like this idea? Are you confident enough that you can handle everything? I have my doubts ...
All the arguments I mentioned above are really in use. People say these things quite seriously, and in my opinion they are immensely stupid. However, to be fair: there is one thing that I think should go hand in hand with increases of teachers' salaries. It is well illustrated by >>this meme<< (though a bit maliciously). Unfortunately, it is only in Polish. The point is generally that teachers should be reliably accounted for the quality of their work. The point is not to fire an employee with the worst grade, but to maintain a reasonable level of teaching.

During my school education I came across various teachers. Many were mediocre. There were also those who passed knowledge with passion, always knew how to get students' attention and effectively supported their pupils (among them there is, for example, a teacher of Polish who, in a school which is focused almost exclusively on mathematics and physics, made his lessons one of the most anticipated). However, I also met teachers who could not pass on knowledge and those who did not even try. Besides, there were also those who simply behaved scandalously and should never work with young people.

All these people are still working in schools (or at least I guess so). Regardless of which group they belong to, they earn the same amount and if the strike succeed, then everyone will get the same salary increase. And I think that something is probably wrong here. I believe that involvement and quality of work should have an impact on the amount of salary. Teachers should be subject to a periodic strict evaluation, because now some assessment systems are functioning, but the effects can not be seen. I am thinking of a solution in which the opinions of students, parents, other teachers and headteachers would be taken into account. Documentation (tests, written papers, projects implemented by students), reports on the knowledge passed by, additional classes, innovative methods of conducting lessons etc. would also be verified. The results of various examinations obtained by the students of a given teacher would also be checked. Such a system should generally be positive in its nature, that is, first and foremost, to reward teachers who stand above mediocrity. Negative consequences (financial or limiting access to work in the profession) should appear only when the vast majority of components would indicate irregularities in someone's work. After all: the final evaluation of a given teacher could not be carried out by one person, but by a body of independent individuals. This is of course to ensure the necessary objectivity.

Would creating such a system be simple or fast? Probably the answer for both is "no". However, I have no doubt that it is necessary. Without this, the resources for higher remuneration for teachers, which are also necessary, will be at least partly wasted on poor education.

And to get rid of this ambitious theme, the song for today is a mild classic of electronic music. You can find it above.

Have a nice evening and a week!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz