Byłem wczoraj na Męskim Graniu w Katowicach. To znaczy: to nie do końca prawda, ponieważ leżałem na kocu za płotem wydzielającym teren wydarzenia. Nie to, że poskąpiłem na bilet. Po prostu do pewnej godziny i tak nie mogłem tam być. Zresztą ponoć zdobycie biletów wcale nie było łatwe.
W każdym razie na koniec, jak zwykle zresztą, wystąpiła Męskie Granie Orkiestra. Zespół pod przewodnictwem Krzysztofa Zalewskiego, a oprócz niego Dawida Podsiadły i Korteza, wraz z zaproszonymi gośćmi wykonał, też jak zwykle, znane utwory znanych polskich muzyków w nowych aranżacjach. Tym razem sporo było trochę nowszych rzeczy. Artyści wzięli na warsztat między innymi piosenkę "Chłopcy" grupy Myslovitz, "Peron" Jamala, "Grandę" Brodki czy "Szare Miraże" Maanamu. Jednym mogło się podobać, innym nie. Męskie Granie Orkiestra słynie jednak z tego typu działalności, więc nikt przynajmniej nie mógł się czuć zaskoczony, a tym bardziej oburzony. Bardzo często jednak tego typu nowe aranże starszych utworów wzbudzają dużo negatywnych emocji.
Przykładem, z którym się spotkałem tuż przed albo tuż po koncercie Męskiego Grania Orkiestry jest nagranie przez Katarzynę Nosowską wraz z ZAMILSKĄ nowej, bardziej elektronicznej wersji piosenki "Jeśli wiesz co chcę powiedzieć" autorstwa pierwszej z pań (wydanej 22 lata temu). I co? I przykładowy komentarz pod artykułem Antyradia na ten temat brzmi:
"Mam wrażenie że Kaśka chce zaprezentować eksperyment społeczny pod tytułem "co mi ujdzie na sucho tylko dlatego, że jestem Nosowską"."
Kilka innych komentarzy jest też w tonie "hurr durr, jak można!". Posłuchałem sam. Raz. Nie jestem jakoś szczególnie przekonany do tej wersji. Być może muszę się jeszcze osłuchać i za jakiś czas bardzo mi się spodoba. Nie wiem. W każdym razie istnieje jednak wolność artystyczna. Pozwala ona na wzięcie czegoś, co stworzył ktoś inny i na tej podstawie wykreowanie czegoś autorskiego. Ten mechanizm działa tym bardziej, gdy bierze się coś, co samemu stworzyło się wcześniej. W końcu proces kreatywny nie zawsze musi zaczynać się od zera. Przykładów jest mnóstwo, a pomijając samodzielne redefiniowanie swoich utworów, czasem autorzy oryginalnych utworów wręcz proszą o to innych. Najlepszym przykładem może być projekt T.Cover, w którym najróżniejsi polscy artyści nagrywali swoje wersje największych hitów zespołu T.Love.
Męskie Granie zza płotu.
Hmm... W takim razie skąd taka niechęć? Skąd przekonanie, że coś, co jest zrobione w innym gatunku niż ten, który mi się podoba, jest złe? Że indywidualna negatywna ocena utworu przekłada się na to, że jest on obiektywnie słaby? Z czego wynika sprzeciw wobec międzygatunkowych współprac artystów? W końcu to oni są profesjonalistami. To oni mają swoją wrażliwość i, jeśli są uczciwi, tworzą to, co podoba się im. Gust słuchaczy zawsze powinien być dopiero na drugim miejscu. Mimo to często pojawia się przekonanie, że pewne utwory to swego rodzaju świętości, których nikt nie powinien dotykać. Gdy jednak czasem jakiś zdolny muzyk jednak się na to porwie, wtedy słychać jak bardzo błędne było to myślenie.
Myślę, że opór przed nowymi wersjami starych hitów podszyty jest przede wszystkim strachem przed nowościami w ogóle i niechęcią do zmian. Powszechna opinia jest taka, że to co było kiedyś, było lepsze. Twierdzą tak niemal wszyscy, tylko inaczej definiują "kiedyś". To całkiem urocza, ale jednak ułuda. Fakt, kiedyś było sporo dobrych utworów, ale przecież nie wszystkie były wybitne. Tak samo jest teraz. Jeśli teraz na nowo nagrywa się utwory Perfectu czy Maanamu, to za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat to samo może spotkać utwory Organka czy Krzysztofa Zalewskiego. Cover wcale nie musi być gorszy od oryginału.
A jakie jest wasze zdanie? Lubicie nowe aranże? A może są dla was niedopuszczalne? Dajcie znać, zareagujcie czy cokolwiek. W końcu mam dzisiaj urodziny :)
Ach, jeszcze wspomniany utwór:
Dobrego tygodnia!
ENG:
I took part in Męskie Granie (Male Playing - an annual music tour with polish artists) in Katowice yesterday. Well, it is not entirely true, because I was lying on the blanket behind the fence separating the area of the event. It is not like I didn't want to buy a ticket, but I was not able to be there on time anyway. What is more, i heard it was not easy to get the tickets at all.
In any case, at the end, as usual, the Męskie Granie Orchestra appeared. The group was led this time by Krzysztof Zalewski, and in addition to him, Dawid Podsiadło and Kortez. They, along with invited guests, performed, as usual, well-known songs of well-known Polish musicians in new arrangements. There were also newer tracks this time. The artists performed, among others, the song "Chłopcy" of the Myslovitz group, "Peron" by Jamal, Brodka's "Granda" and "Szare miraże" of Maanam band. Some people could be pleased, the other not. Męskie Granie Orchestra is famous for this type of activity, so at least nobody could be surprised or indignant. Very often, however, such new arrangements of older songs evoke a lot of negative emotions.
An example with which I met just before or just after the concert of the Męskie Granie Orchestra is recording by Katarzyna Nosowska (famous rock singer) along with ZAMILSKA (new techno star) a new, more electronic version of the song "Jeśli wiesz co chcę powiedzieć" written by the first one 22 years ago. And what? The exemplary comment under the Antyradio's article on this subject is:
"I have the impression that Kaśka wants to present a social experiment entitled "With what can I get away, just because I'm Nosowska. "
A few other comments are also in the tone "woo, hoo, how dare you!". I listened to the song. One time. I am not particularly convinced to this version. Maybe I have to listen it more and then I will like it more. I do not know. In any case, there is artistic freedom. It allows you to take something that someone else created and on the basis to create something authoring. This mechanism works all the more when you take something that you have created yourself before. After all, the creative process does not always have to start from scratch. There are a lot of examples, and apart from self-redefining your songs, sometimes the authors of original songs even ask others to do it. The best example is the T.Cover project, in which various Polish artists recorded their versions of the biggest hits of the T.Love band.
Well... Then where the reluctance comes from? Where is the source of the conviction that something that is done in a different genre than the one I like is bad? Does the individual negative assessment of the track translates into the fact that it is objectively weak? What is the reason for opposition to intergenre collaboration of artists? After all, they are professionals. They have their sensitivity and, if they are honest, they create what they like. The audience's taste should always be in second place. Nevertheless, there is a common belief that certain works are a kind of sanctity that no one should touch. However, when a talented musician starts to work with it, then it can be easily heard how wrong this thinking was.
I think that resistance to new versions of old hits is first of all a fear of new products and aversion to change. The common opinion is that what was once was better. Almost everybody claims that and they only define "once" differently. It's quite lovely, but it's a delusion. Fact, there used to be a lot of good songs, but not all of them were outstanding. It's the same now. If the songs of Perfect or Maanam are recorded anew, in a a few years or decades the works of Organek or Krzysztof Zalewski can be also rerecorded. The cover does not have to be worse than the original.
And what is your opinion? Do you like new arrangements? Or maybe they are unacceptable to you? Let me know, react or whatever. In the end I have a birthday today :)
Ah, the song mentioned in the text is available above.
Have a good week!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz