Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Krzysztof Zalewski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Krzysztof Zalewski. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 maja 2019

Bądź bohaterem!

Be a hero! [English version below.]

Stań się bohaterem swoich rodaków. Nie musisz w tym celu wcale jechać na front, walczyć, a może nawet oddać życia za kraj. Nie musisz wymyślić czegoś, co zrewolucjonizuje polską gospodarkę i sprawi, że wszystkim będzie żyło się lepiej. Nie musisz brać udziału w spotkaniach dyplomatycznych, które poprawią pozycję państwa na arenie międzynarodowej. Nie musisz nawet segregować śmieci (choć powinieneś).

Musisz za to wziąć udział w wyborach. Te już w niedzielę za tydzień. Musisz, bo to Twój obowiązek, choć nie wiążą się z nim żadne środki przymusu (ale o tym za chwilę). Idź do lokalu wyborczego, weź kartę, zaznacz tylko jedną kratkę i wrzuć kartę do urny. To proste. Ach, jeszcze jedno! Wcześniej się zastanów. Pomyśl nad tym, jaką przyszłość dla kraju wybierasz. Jak będzie wyglądała gospodarka? Jakie przestępstwa będą ścigane? Kto otrzyma pomoc od państwa? Do jakich międzynarodowych organizacji będzie należał nasz kraj? Oczywiście, wybory do Parlamentu Europejskiego nie mają bezpośredniego wpływu na wszystkie te kwestie, ale częściowo mogą na nie oddziaływać. 

Zastanów się więc nad tym, jaką listę wybierzesz, ale nie tylko. To nie załatwia sprawy. Musisz jeszcze wybrać osobę na tej liście. Nasz system liczenia głosów jest co prawda daleki od ideału, ale to, kogo zaznaczysz, jednak ma znaczenie. Na jednej liście bowiem mogą się znaleźć ludzie, którzy w pewnych kwestiach się zgadzają, ale w innych mają zupełnie przeciwne opinie i czasem będą głosować różnie. Przejrzyj więc listy kandydatów i wybierz tego, który najbardziej Ci odpowiada lub tego, który najmniej Ci się nie podoba. Nie ograniczaj się do plakatów i spotów. Szukaj. Czytaj. Myśl.

Wybierz mądrze!

Tymczasem wszystko to to moje pobożne życzenia. Póki co frekwencja w wyborach w naszym kraju jest zatrważająca. W ostatnich wyborach (samorządowych 2018) udział wzięło jedynie 54,96% uprawnionych. To naprawdę mało. Niemal co drugi obywatel cieszący się pełnią swoich praw zignorował wybór władz lokalnych, będących najbliżej niego i zajmujących się sprawami codziennymi. W uproszczeniu: to niemal połowa dorosłych ludzi, których znacie. W praktyce tak oczywiście nie jest, bo raczej obracacie się głównie w jednym lub w drugim towarzystwie. 

To jednak nie koniec. Znacznie gorzej było w przypadku ostatnich analogicznych wyborów, tj. tych do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. W nich wzięło udział ledwie 23,83% uprawnionych! To zatrważająco mało. Pamiętajmy, że nie biorąc udziału w wyborach, odbieramy sobie prawo do krytyki działań władzy. Przecież mogliśmy chociaż próbować wybrać inną, ale tego nie zrobiliśmy. Skoro nie chcieliśmy się zaangażować sami, musimy żyć z wyborem innych. Może należałoby więc rozpocząć szeroką debatę na temat wpowadzenia przymusu wyborczego? Rozwiązanie to na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo dobre i rzeczywiście funkcjonuje w niektórych cywilizowanych krajach. Można by się tylko obawiać, że w ten sposób pogorszy się jakość wyboru, bo ludzie zmuszani do niego będą wybierali kogokolwiek lub osoby najbardziej obecne w mediach. To nie jest świadome głosowanie i takich postaw nie należy wspierać. Sam przymus to jednak na pewno temat, do którego warto wracać, zwłaszcza jeśli nikt nie ma lepszego pomysłu na poprawienie frekwencji.

Tymczasem Wy, Drodzy Czytelnicy, idźcie za tydzień na wybory. Spełnijcie swój obywatelski obowiązek. Bądźcie bohaterami kraju. A najpierw posłuchajcie piosenki:



To tyle! Dobrego tygodnia.

ENG:

Become a hero of your countrymen. You do not have to go to the front, fight or maybe even die for the country. You do not have to come up with something that will revolutionize the Polish economy and make everyone live better. You do not need to take part in diplomatic meetings that will improve state's position in the international arena. You do not even have to segregate the rubbish (though you should).

You must take part in the election. Those are on Sunday in a week. You must, because it is your duty, although no coercive measures are associated with it (but about that in a moment). Go to the polling station, take the voting card, select only one checkbox and put the card in the ballot box. It's easy. Ah, one more thing! Think beforehand. Think about the future you choose for the country. What will the economy look like? What crimes will be prosecuted? Who will receive help from the state? What international organizations will our country belong to? Of course, the elections to the European Parliament do not have a direct impact on all these issues, but they can partly affect them.

Think about what list you choose, but not only. It does not do the whole trick. You still have to choose a person on this list. Our vote counting system is far from ideal, but who you choose, however, matters. There may be people on one list who agree on some issues, but in others they have completely opposite opinions and will sometimes vote differently. So check the lists of candidates and choose the one that suits you best or the one you do not like the least. Do not limit yourself to posters and spots. Search. Read. Think.

In the meantime, all these are my pious wishes. So far, the turnout in the elections in our country is alarming. In the last elections (local government 2018) only 54.96% of those entitled took part. It's really not enough. Almost every second citizen enjoying his full rights ignored the choice of local authorities who are closest to him and dealing with everyday matters. Simply put, it's almost half of the adults you know. In practice, of course, it is not, because you tend to revolve mainly in one or the other society.

However, this is not the end. It was much worse in the case of the last similar elections, ie those to the European Parliament in 2014. Only 23.83% of those eligible participated in them! It is alarmingly little. Remember that by not taking part in the election, we resign from the right to criticize the actions of the authorities. After all, we could at least try to choose another one, but we did not do it. If we did not want to get involved ourselves, we would have to live with the choice of others. Perhaps, then, should a wide debate be initiated about introducing electoral coercion? At first glance, this solution seems very good and it actually works in some civilized countries. One could only be afraid that in this way the quality of the choice will deteriorate, because the people forced to choose will choose anyone or people who are most present in the media. This is not a conscious vote and such attitudes should not be supported. However, the coercion itself is certainly a topic worth coming back to, especially if no one has a better idea to improve attendance.

Meanwhile, you, Precious Readers, go to the elections next week. Fulfill your civic duty. Be the heroes of the country. And first listen to the song, which you can find above.

That's it. Have a nice week.

sobota, 10 listopada 2018

Świętuj jak chcesz!

Celebrate as you like! [English version below.]

11 listopada 2018. Wielkie święto. 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. W związku z tym władza postanowiła uraczyć nas dodatkowym dniem wolnym, poniedziałkiem 12 listopada. Wczoraj moja mama uznała natomiast za stosowne oświecić nas myślą, że to kiepski pomysł. Ma rację, ale posłużyła się błędnym argumentem. Nie chodziło jej bowiem o to, że cała idea pojawiła się niedawno i że organizowano to w pośpiechu i prowizorycznie. Nie miała na myśli tego, że powstanie chaos związany z odwołanymi rozprawami sądowymi, wizytami lekarskimi, umówionymi spotkaniami itd. To znaczy, może przyszło jej to do głowy, ale wspomniała o czymś innym.

Moja mama stwierdziła, że pomysł z wolnym 12 listopada jest nietrafiony, bo w ten sposób powstał długi weekend i w związku z tym ludzie planują wyjazdy, nawet za granicę. Przecież takie wydarzenie powinni obchodzić w kraju! Przecież cały kraj winien zjednoczyć się w publicznym świętowaniu. Oczywiście nie powiedziała tego dosłownie, ale taki był wydźwięk jej wypowiedzi.

A ja mówię: bzdura. Każdy powinien świętować tak, jak ma ochotę. Z niepodległością wiąże się wolność. Oczywiście nie zawsze, bo w końcu dyktatury też są niepodległe, ale u nas co do zasady tak. Zresztą II Rzeczpospolita, która symbolicznie powstała te sto lat temu, była państwem demokratycznym. Nawet późniejsze pójście w stronę autokracji nie wpłynęło drastycznie na wolność jednostki. To jest to, co warto celebrować. Tak naprawdę bowiem co za różnica czy jest się pod butem obcego okupanta, czy krajowego dyktatora, jeśli nie można się cieszyć pełną swobodą jako człowiek?

A jednak lubię, gdy wszędzie wiszą flagi...

W związku z tym ja sporą część11 listopada 2018 spędzę prawdopodobnie w Czechach. Wybieramy się z przyjaciółmi zobaczyć pewne miejsce. Czy to przejaw braku patriotyzmu? Nie sądzę. Dla mnie to wspaniałe uczczenie niepodległego polskiego państwa i jednego z jego najbardziej zauważalnych i najczęściej wykorzystywanych przez obywateli osiągnięć: przynależności do strefy Schengen. Wystarczy wsiąść w samochód i po kilkudziesięciu minutach będziemy na miejscu. Nie musimy się przejmować żadnymi niepotrzebnymi formalnościami.

Do świętowania Dnia Niepodległości nie są potrzebne mi parady, marsze, orkiestry wojskowe, przeloty myśliwców czy przemowy oficjeli. Gdybym akurat się przy nich znalazł, chętnie obserwowałbym to wszystko. W tym roku mam jednak inny pomysł na święto. Jednocześnie nikomu nie bronię brać udziału w tych podniosłych uroczystościach, maszerować czy śpiewać z prezydentem hymnu w południe. Rozumiem, że ludzie potrzebują widocznych znaków, z którymi mogą połączyć swoje świętowanie. Niech tylko mnie nikt nie przymusza do brania w tym udziału. Na szczęście póki co nikt tego nie robi.

Wolność jest cudna! To ona jest największym skarbem naszej niepodległości. Świętujcie jak tylko chcecie!

Zostawiam Was z pieśnią w pewnym sensie patriotyczną:



Dobrego dnia, Święta, tygodnia, życia! Dobrego kraju!

ENG:

November 11, 2018. A great polish holiday. The 100th anniversary of Poland regaining its independence. As a result, the authorities decided to regale us with an additional day off, Monday, November 12th. Yesterday, my mother decided it is appropriate to enlighten us with the thought that it was a bad idea. She's right, but she used the wrong argument. She had not in mind that the whole idea appeared recently and that it was organized in a hurry and makeshift. She didn't say anything about expected chaos associated with cancelled court hearings, doctor's appointments, meetings, etc. I mean, maybe it occurred to her, but she did mention something else.

My mother said that the idea of ​​a November 12 as a day off is bad, because in this way a extended weekend was created and therefore people plan trips, even abroad. After all, such an event should be celebrated in the country! The whole country should unite in public celebration. Of course, she did not say it literally, but that was the meaning of her speech.

But I say: that's a bullshit. Everyone should celebrate as he/she likes. Independence is connected with freedom. Of course, not always, because in the end dictatorships are also independent, but in principle it works with our country. Besides, the Second Polish Republic, which symbolically originated these one hundred years ago, was a democratic state. Even the later move towards the autocracy did not drastically affect the freedom of the individual. This is what is worth celebrating. In fact, what difference does it make if you are under the thumb of a foreign occupant or a national dictator if you can not enjoy full freedom as a human being?

Therefore, I will probably spend a large part of November 11, 2018 in the Czechia. We're going to see some place with friends. Is this a manifestation of a lack of patriotism? I do not think so. For me it is a wonderful celebration of the Polish state independence and usage of one of its most frequently used by citizens and most noticeable achievements: belonging to the Schengen area. We'll just get in the car and after a few dozen minutes we'll be there. We do not have to worry about any unnecessary formalities.

I do not need parades, marches, military orchestras, fighter flights or officials' speeches to celebrate Independence Day. If accidentally I were there, I would be happy to watch all this. This year, however, I have another idea for this holiday. At the same time, I do not forbid anyone to participate in these solemn celebrations, march or sing the national anthem at noon with the president. I understand that people need visible signs to connect their celebration with them. However, let no one force me to take part in it. Fortunately, for now no one does it.

Freedom is wonderful! It is the greatest treasure of our independence. So celebrate as you like! I leave you with a song in a sense patriotic. You can find it above.

Have a good day, holiday, week, life! Have a good country!

niedziela, 22 lipca 2018

Nie ma świętości!

There are no sanctities! [English version below.]

Byłem wczoraj na Męskim Graniu w Katowicach. To znaczy: to nie do końca prawda, ponieważ leżałem na kocu za płotem wydzielającym teren wydarzenia. Nie to, że poskąpiłem na bilet. Po prostu do pewnej godziny i tak nie mogłem tam być. Zresztą ponoć zdobycie biletów wcale nie było łatwe.

W każdym razie na koniec, jak zwykle zresztą, wystąpiła Męskie Granie Orkiestra. Zespół pod przewodnictwem Krzysztofa Zalewskiego, a oprócz niego Dawida Podsiadły i Korteza, wraz z zaproszonymi gośćmi wykonał, też jak zwykle, znane utwory znanych polskich muzyków w nowych aranżacjach. Tym razem sporo było trochę nowszych rzeczy. Artyści wzięli na warsztat między innymi piosenkę "Chłopcy" grupy Myslovitz, "Peron" Jamala, "Grandę" Brodki czy "Szare Miraże" Maanamu. Jednym mogło się podobać, innym nie. Męskie Granie Orkiestra słynie jednak z tego typu działalności, więc nikt przynajmniej nie mógł się czuć zaskoczony, a tym bardziej oburzony. Bardzo często jednak tego typu nowe aranże starszych utworów wzbudzają dużo negatywnych emocji.


Przykładem, z którym się spotkałem tuż przed albo tuż po koncercie Męskiego Grania Orkiestry jest nagranie przez Katarzynę Nosowską wraz z ZAMILSKĄ nowej, bardziej elektronicznej wersji piosenki "Jeśli wiesz co chcę powiedzieć" autorstwa pierwszej z pań (wydanej 22 lata temu). I co? I przykładowy komentarz pod artykułem Antyradia na ten temat brzmi:
"Mam wrażenie że Kaśka chce zaprezentować eksperyment społeczny pod tytułem "co mi ujdzie na sucho tylko dlatego, że jestem Nosowską"."

Kilka innych komentarzy jest też w tonie "hurr durr, jak można!". Posłuchałem sam. Raz. Nie jestem jakoś szczególnie przekonany do tej wersji. Być może muszę się jeszcze osłuchać i za jakiś czas bardzo mi się spodoba. Nie wiem. W każdym razie istnieje jednak wolność artystyczna. Pozwala ona na wzięcie czegoś, co stworzył ktoś inny i na tej podstawie wykreowanie czegoś autorskiego. Ten mechanizm działa tym bardziej, gdy bierze się coś, co samemu stworzyło się wcześniej. W końcu proces kreatywny nie zawsze musi zaczynać się od zera. Przykładów jest mnóstwo, a pomijając samodzielne redefiniowanie swoich utworów, czasem autorzy oryginalnych utworów wręcz proszą o to innych. Najlepszym przykładem może być projekt T.Cover, w którym najróżniejsi polscy artyści nagrywali swoje wersje największych hitów zespołu T.Love. 


Męskie Granie zza płotu.

Hmm... W takim razie skąd taka niechęć? Skąd przekonanie, że coś, co jest zrobione w innym gatunku niż ten, który mi się podoba, jest złe? Że indywidualna negatywna ocena utworu przekłada się na to, że jest on obiektywnie słaby? Z czego wynika sprzeciw wobec międzygatunkowych współprac artystów? W końcu to oni są profesjonalistami. To oni mają swoją wrażliwość i, jeśli są uczciwi, tworzą to, co podoba się im. Gust słuchaczy zawsze powinien być dopiero na drugim miejscu. Mimo to często pojawia się przekonanie, że pewne utwory to swego rodzaju świętości, których nikt nie powinien dotykać. Gdy jednak czasem jakiś zdolny muzyk jednak się na to porwie, wtedy słychać jak bardzo błędne było to myślenie.

Myślę, że opór przed nowymi wersjami starych hitów podszyty jest przede wszystkim strachem przed nowościami w ogóle i niechęcią do zmian. Powszechna opinia jest taka, że to co było kiedyś, było lepsze. Twierdzą tak niemal wszyscy, tylko inaczej definiują "kiedyś". To całkiem urocza, ale jednak ułuda. Fakt, kiedyś było sporo dobrych utworów, ale przecież nie wszystkie były wybitne. Tak samo jest teraz. Jeśli teraz na nowo nagrywa się utwory Perfectu czy Maanamu, to za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat to samo może spotkać utwory Organka czy Krzysztofa Zalewskiego. Cover wcale nie musi być gorszy od oryginału.

A jakie jest wasze zdanie? Lubicie nowe aranże? A może są dla was niedopuszczalne? Dajcie znać, zareagujcie czy cokolwiek. W końcu mam dzisiaj urodziny :)

Ach, jeszcze wspomniany utwór:


Dobrego tygodnia!

ENG:

I took part in Męskie Granie (Male Playing - an annual music tour with polish artists) in Katowice yesterday. Well, it is not entirely true, because I was lying on the blanket behind the fence separating the area of ​​the event. It is not like I didn't want to buy a ticket, but I was not able to be there on time anyway. What is more, i heard it was not easy to get the tickets at all.

In any case, at the end, as usual, the Męskie Granie Orchestra appeared. The group was led this time by Krzysztof Zalewski, and in addition to him, Dawid Podsiadło and Kortez. They, along with invited guests, performed, as usual, well-known songs of well-known Polish musicians in new arrangements. There were also newer tracks this time. The artists performed, among others, the song "Chłopcy" of the Myslovitz group, "Peron" by Jamal, Brodka's "Granda" and "Szare miraże" of Maanam band. Some people could be pleased, the other not. Męskie Granie Orchestra is famous for this type of activity, so at least nobody could be surprised or indignant. Very often, however, such new arrangements of older songs evoke a lot of negative emotions.

An example with which I met just before or just after the concert of the Męskie Granie Orchestra is recording by Katarzyna Nosowska (famous rock singer) along with ZAMILSKA (new techno star) a new, more electronic version of the song "Jeśli wiesz co chcę powiedzieć" written by the first one 22 years ago. And what? The exemplary comment under the Antyradio's article on this subject is:
"I have the impression that Kaśka wants to present a social experiment entitled "With what can I get away, just because I'm Nosowska. "
A few other comments are also in the tone "woo, hoo, how dare you!". I listened to the song. One time. I am not particularly convinced to this version. Maybe I have to listen it more and then I will like it more. I do not know. In any case, there is artistic freedom. It allows you to take something that someone else created and on the basis to create something authoring. This mechanism works all the more when you take something that you have created yourself before. After all, the creative process does not always have to start from scratch. There are a lot of examples, and apart from self-redefining your songs, sometimes the authors of original songs even ask others to do it. The best example is the T.Cover project, in which various Polish artists recorded their versions of the biggest hits of the T.Love band.

Well... Then where the reluctance comes from? Where is the source of the conviction that something that is done in a different genre than the one I like is bad? Does the individual negative assessment of the track translates into the fact that it is objectively weak? What is the reason for opposition to intergenre collaboration of artists? After all, they are professionals. They have their sensitivity and, if they are honest, they create what they like. The audience's taste should always be in second place. Nevertheless, there is a common belief that certain works are a kind of sanctity that no one should touch. However, when a talented musician starts to work with it, then it can be easily heard how wrong this thinking was.

I think that resistance to new versions of old hits is first of all a fear of new products and aversion to change. The common opinion is that what was once was better. Almost everybody claims that and they only define "once" differently. It's quite lovely, but it's a delusion. Fact, there used to be a lot of good songs, but not all of them were outstanding. It's the same now. If the songs of Perfect or Maanam are recorded anew, in a a few years or decades the works of Organek or Krzysztof Zalewski can be also rerecorded. The cover does not have to be worse than the original.

And what is your opinion? Do you like new arrangements? Or maybe they are unacceptable to you? Let me know, react or whatever. In the end I have a birthday today :)

Ah, the song mentioned in the text is available above.
Have a good week!

niedziela, 10 czerwca 2018

Spójrz po swojemu!

Look your own way! [English version below.]

Wybieram się dzisiaj do kina na „Solo”. Wreszcie. Już pomijam to, że po prostu chcę obejrzeć ten film. Istotną przyczyną jest absolutny chaos związany z opiniami na jego temat. Przypomnę.

Zaczęło się od wielkich obaw. Potem, zwłaszcza przy drugim zwiastunie, pojawiły się głosy w duchu „może nie będzie tak źle”. Później przyszła pora zagranicznych premier i większość opinii była bardzo dobra, czasem wręcz entuzjastyczna. Wreszcie nastał czas polskich recenzji i nagle okazało się, że ich ton to „meh, szału nie ma”, a czasem wręcz krytyka jest bardzo mocna.

Cóż, w tej sytuacji zostałem postawiony pod ścianą. Pędzę na seans. Ciąg dalszy wpisu będzie pisany już po.

Pasuję, czyż nie?

Już po. Wiecie co? Film naprawdę mi się podobał. Wartka akcja, ciekawie nakreśleni bohaterowie, budujący napięcie dźwięk, piękne kadry. Naprawdę dobry film. I tyle. Nic ponadto. Nie był rewelacyjny, przełomowy. Zapewne go zapamiętam, ale bez wielu szczegółów. I liczyłem na to, że sceny pościgów czy generalnie związane ze statkami kosmicznymi będą bardziej spektakularne.

To wszystko jednak nieważne. Najważniejsze jest to, że to moja własna opinia. Wypracowana na podstawie własnych oczu, uszu i gustu. Nie miotam się między skrajnymi wrażeniami ludzi po przeciwnych stronach barykady, ale mam swoje zdanie. 

Nie zapominajmy, że wszelkie recenzje, poglądy innych, publikowane gdziekolwiek, mogą być dla nas pomocą, wskazówką, mogą zwracać uwagę na pewne elementy, ale nigdy nie zastąpią własnej opinii. Do tej trzeba dojść doświadczalnie. Należy przekonać się o wszystkim (może nie dosłownie, bo nie musicie na przykład osobiście przekonać się, co daje włożenie ręki w kwas solny). W każdym razie weryfikujcie to, co czytacie lub słyszycie. Konfrontujcie ze sobą różne opinie. Kwestionujcie poglądy. Jak mówi Beckett, jeden z bohaterów filmu „Solo”: 
Nie ufaj nikomu!
Warto o tym pamiętać.

Akcent muzyczny na dziś to coś, co w mojej opinii rzecz godna uwagi. Musicie jednak zweryfikować to sami, bo zapewne jeszcze tego nie słyszeliście:


To tyle na dziś. Życzę Wam dobrego tygodnia.

ENG:

I'm going to the cinema for "Solo" today. Finally. I'm skipping the fact that I just want to watch this movie. An important cause is the absolute chaos associated with opinions about it. Let me remind you.

It started with great fears. Then, especially after the second trailer, the voices saying "maybe it will not be so bad" appeared. Later, the foreign premieres came and most of the opinions were very good, sometimes enthusiastic. Finally, there was a time for Polish reviews and suddenly it turned out that their tone was like "meh, there is no delight" and sometimes criticism was very strong.

Well, in this situation I was put against the wall. I'm going to the screening. Rest of this entry will be written after that.

Already after. You know what? I really liked the movie. Fast action, interestingly developed heroes, tension-building sound, beautiful frames. Really good movie. And that's it. Nothing more. It was not sensational, groundbreaking. I will probably remember it, but without much detail. And I was hoping that chase scenes, or generally related to spaceships, would be more spectacular.

However, all of this is not important. The bottom line is that it's my own opinion. Developed on the basis of my own eyes, ears and taste. I do not hurl between the extreme impressions of people on opposite sides of the barricade, but I have my own opinion.

Don't forget that any reviews, opinions of others, published anywhere, can be a help to us, a clue, they can emphase certain elements, but they can never replace our own opinions. Those must be experienced experimentally. You need to find out about everything on your own (maybe not literally, because you do not have to see for yourself, for example, what happens when you put your hand in hydrochloric acid). In any case, verify what you read or hear. Confront different opinions with each other. Challenge your views. As Beckett, one of the heroes of the movie "Solo" says:
Trust no one!
It is worth remembering.

Piece of music for today is something that in my opinion is worth attention. But you must verify it yourself, because you probably have not heard it yet. You can find it above.

That is all for today. Have a nice week!