niedziela, 20 stycznia 2019

Kultura w biegu, książka ma zadyszkę.

Culture in a rush, a book can't even breathe. [English version will be added soon.]

Wiecie, dlaczego częściej oglądam seriale lub rozmaite treści w sieci (nawet głupie) niż czytam książki? Te drugie są za bardzo angażujące. Wymagają pełnej uwagi, na co nie mogę sobie pozwolić. Nie można na przykład czytać, jednocześnie biegnąc na bieżni. To znaczy, okej, umówmy się: można wszystko. To po prostu nie jest najlepszy pomysł.

Efekt jest taki, że gdy obcuję z kulturą, to zazwyczaj sięgam po coś, co można chłonąć w międzyczasie, robiąc jednocześnie coś innego. Tu dwie uwagi: 
  1. Z rozważań tych wykluczam muzykę, bo akurat w jej przypadku powszechne jest obcowanie z nią niejako przy okazji, idąc gdzieś lub jadąc, pracując czy robiąc cokolwiek innego. Oczywiście, bywam czasem na koncertach i wtedy jestem w pełni skupiony na muzyce, ale to wydarzenia, nie codzienność.
  2. Mój gust raczej nie odbiega istotnie od gustu przeciętnego człowieka (tak mi się przynajmniej wydaje), więc kiedy piszę o kulturze, mam przede wszystkim na myśli popkulturę.
Jest kilka takich czynności, przy których książka nie ma prawa się sprawdzić. Na każdą jednak mam sprawdzony zakres innych treści, które będą odpowiednie. Wygląda to tak:
  • posiłki - wiadomo, że jeśli jem w samotności, nie mam ochoty wyłącznie patrzeć się w ścianę. Na szczęście przy posiłkach spektrum możliwości jest największe. Przy kolacji, obiedzie czy śniadaniu w grę wchodzi jakiś serial, film lub internetowa publicystyka raz wyższych, raz niższych lotów. Czasem oglądam coś nowego, ale często też wracam do produkcji, które już oglądałem.
  • bieżnia/rowerek na siłowni - tu sprawa wygląda podobnie jak wyżej. Skoro i tak w czasie tego typu aktywności fizycznej nie zrobię nic innego, to mogę przynajmniej coś obejrzeć. Podczas takiego ruchu nie potrafię się jednak w pełni skupić, a tego wymagam od siebie, gdy oglądam coś nowego i chciałbym w pełni zrozumieć fabułę. Dlatego właśnie na siłowni ograniczam się raczej do wspomnianej publicystyki internetowej i seriali/filmów, które już widziałem. Teraz po raz chyba trzeci lub nawet czwarty włączam czasami "Jak poznałem waszą matkę", skoro Netflix dał taką możliwość. Jeszcze niedawno korzystałem też czasem w tym celu z Showmaxa, ale tę platformę zaraz pożegnamy.
  • prasowanie - niestety, moja praca oprócz licznych zalet ma tę jedną wadę, że na ogół wymaga bycia ubranym w garnitur. To samo w sobie nie jest problemem, ale wiąże się z bardzo częstym prasowaniem koszul. Prasowanie to zło. Tym bardziej, że w moim wykonaniu to dość czasochłonna czynność. Próbuję ją sobie jakoś umilać, na przykład poprzez oglądanie jakichś treści. Słowo oglądanie jest jednak pewnym wyolbrzymieniem, ponieważ nie chcę spalić swoich koszul, więc na ekran raczej tylko zerkam, wzrok skupiając na koszulach. W związku z tym przy prasowaniu ograniczam się już raczej do publicystyki internetowej. To może być na przykład Krzysztof Gonciarz, ale też Napisy Końcowe, czyli dyskusje na temat kinematografii prowadzone przez twórców Comics Weekly (Łukasz Stelmach - Ichabod, Oskar Rogowski - Komiksomaniak i Radosław Pisula - Full Frontal Pisula). Czasem wybieram też wywiady Onetu lub jakiś stand-up - w internecie jest przecież wszystko.
  • odkurzanie - kolejna przykra czynność. Tu nie sprawdzi się nic z obrazem, więc pozostaje mi włączyć Spotify (ewentualnie jakąś inną platformę) i posłuchać jakiegoś podcastu. Ostatnio są to najczęściej Imponderabilia, które można też znaleźć na YouTube'ie. Mi jednak bardziej odpowiada forma podcastu i w ten sposób mogę słuchać jak Karol Paciorek prowadzi ze swymi gośćmi rozmowy, które na ogół trwają od godziny do przeszło dwóch. Przy wersji ze Spotify'a brak obrazu jest co prawda pewną stratą, ale najważniejsze jest jednak to, co mówią zaproszeni goście. Ich spektrum jest zresztą bardzo szerokie: dziennikarze, muzycy, politycy, YouTuberzy, scenarzyści, aktorzy, sportowcy, naukowcy. Warto posłuchać.
Kto wygra? Książka czy Netflix?

Wracając do tematu książek: kiedyś czytałem ich mnóstwo. Trylogię Sienkiewicza przeczytałem, mając 11 lat. Na manewry, terenowe imprezy harcerskie potrafiłem zabierać ze sobą kilkaset stron lektury. Jeszcze nie tak dawno, kilka lat temu zabrałem ze sobą na Przystanek Woodstock "Metro 2033". Czytałem je nocą, przy świetle latarki, siedząc pod drzewem naprzeciwko dworca PKP w Kostrzynie i czekając na pociąg powrotny. To były czasy! A teraz? Teraz nie ma czasów, a przynajmniej czasu. Dopadła mnie codzienność, w której nie bardzo jest miejsce na książki.

Tylko, że to bzdura. To kwestia determinacji. W ostatnich latach czytałem mało, ale przez święta zabrałem się za "Hardą", książkę widoczną na zdjęciu. To powieść o losach Świętosławy, siostry Bolesława Chrobrego i miałem się nią zająć już dawno temu, ale ciągle nie było kiedy. W święta pojawiło się trochę czasu i zdążyłem się wciągnąć w fabułę, więc teraz staram się codziennie przeczytać przynajmniej kilkanaście/dziesiąt stron, bo część druga już czeka.

Prawda jest taka, że skoro w ciągu dnia nie mam czasu na lekturę, ale przy okazji innych zajęć mogę oglądać seriale czy filmy, słuchać publicystyki itd., to przynajmniej czas tuż przed snem mogę poświęcić na książki. Dziś wyjeżdżam na delegację i zabieram ze sobą "Hardą". Chyba będzie ważyć więcej niż laptop.

Kwestionowałem ostatnio sens postanowień noworocznych, ale jeśli miałbym jakieś mieć, to chyba byłoby właśnie takie: w nowym roku więcej czytać. Dobrej lektury nam wszystkim! Jeśli macie ochotę, dajcie też znać, co lubicie oglądać lub słuchać, zajmując się nużącym prasowaniem, odkurzaniem i innymi tego typu rzeczami.

Utwór na dziś nie ma nic wspólnego z tym tekstem. Jest za to piękny: 


Dobrego popołudnia i tygodnia!

ENG:

Do you know why I watch TV series or various content on the web more often (even stupid) than I read books? The latter are too engaging. They require full attention, which I can not afford. For example, you can not read while running on the treadmill. Well, okay: you can do anything. It's just not the best idea.

The effect is that when I associate with culture, I usually reach for something that can be absorbed in the meantime, while doing something else. Here are two notes:

  1. I exclude music from these considerations, because in its case it is common to deal with it by the way, while walking somewhere or driving, working or doing anything else. Of course, sometimes I go to concerts and then I am fully focused on music, but those are events, not everyday life.
  2. My taste does not really differ significantly from the taste of the average person (I think so at least), so when I write about culture, I mainly think of pop culture.

There are several activities when the book is not an option. For each of them, however, I have a range of other content that is appropriate. This is how it works:
  • meals - it is obvious that if I eat in solitude, I do not want to just look at the wall. Fortunately, with meals the spectrum of possibilities is the greatest. During supper, dinner or breakfast, I can watch a series, a movie or an online journalism (better or worse). Sometimes I watch something new, but I also often come back to the things I have already watched.
  • treadmill / bike at the gym - this case is similar to the above. Since I can't do anything else during this type of physical activity, I can at least watch something. However, I can not fully concentrate then, and this is what I require from myself when I watch something new and would like to fully understand the plot. That's why I limit myself to the aforementioned online journalism and series / movies that I have already seen. Now for the third or even fourth time I sometimes watch "How I met your mother", since Netflix gave us this opportunity. Until recently I also used Showmax for such a purpose, but we will say goodbye to this platform soon.
  • ironing - unfortunately, my work apart from numerous advantages has one disadvantage, which is usually requiring to wear a suit. This is not a problem itself, but it involves very frequent ironing of shirts. Ironing is evil. The more so because in my performance it is quite a time-consuming activity. I try to make it more pleasant somehow, for example, by watching some content. The word "watching" is, however, an exaggeration, because I do not want to burn my shirts, so I only look at the screen from time to time, focusing on the shirts. Therefore, when I'm ironing, I'm limiting myself to online journalism. This may be for example Krzysztof Gonciarz, but also the Final Subtitles - discussions about cinematography conducted by the creators of Comics Weekly (Łukasz Stelmach - Ichabod, Oskar Rogowski - Komiksomaniak and Radosław Pisula - Full Frontal Pisula). Sometimes I also choose Onet interviews or some stand-up shows - there is everything on the internet.
  • vacuuming - another unpleasant activity. Nothing with the image will work here, so I need to turn on Spotify (or some other platform) and listen to some podcast. Recently, these are mostly Imponderabilia, which can also be found on YouTube. However, the form of the podcast suits me better and in this way I can listen to how Karol Paciorek conducts conversations with his guests, which usually last from one hour to more than two. With the Spotify version, the lack of a picture is a certain loss, but the most important thing is what the invited guests say. Their spectrum is very broad: journalists, musicians, politicians, YouTube, scriptwriters, actors, athletes, scientists. It's worth listening.
Returning to the topic of books: I used to read a lot. I read the Sienkiewicz trilogy at the age of 11. I was able to take several hundred pages of reading with me for maneuvers, field scouting events. Not so long ago, a few years ago I took the "Metro 2033" with me to Przystanek Woodstock. I read it at night, by the light of the flashlight, sitting under a tree in front of the railway station in Kostrzyn and waiting for the return train. Those were times! And now? There are no times now or at least there is no time. Daily life had overwhelmed me and there is not much place for books.

Only that it is bullshit. It's a matter of determination. In recent years, I have read few, but by Christmas I set about "Harda", a book visible in the picture. This is a novel about the life of Swietosława, sister of Bolesław Chrobry, and I was supposed to start reading it long ago, but there was  never any time. During the Christmas some time finally appeared and I got caught up in the story, so now I try to read at least a dozen / ten pages every day, because the second part is already waiting.

The truth is that if during the day I do not have time to read, but during other activities I can watch series or movies, listen to journalism, etc., I can at least spend for the reading the time just before bedtime. Today I am leaving for a delegation and I am taking 'Harda' with me. I think it will weigh more than a laptop.

I recently questioned the meaning of the New Year's resolutions, but if I had to have any, it would probably be like this: read more in the new year. Happy reading to all of us! If you would like, let me know what you like to watch or listen to, bored with ironing, vacuuming and other things like that.

The song for today has nothing to do with this text. However, it is simply beautiful.

Have a nice afternoon and the week!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz