Właśnie zacząłem tydzień urlopu. To nic, że niedawno miałem go trzy tygodnie (przy okazji wesela), a potem w pracy byłem ledwie siedem dni. Mam kolejny tydzień wolnego i już. Pół tego weekendu spędzam u teściów na wsi, ale potem pojedziemy z żoną gdzieś dalej dopiero w nocy ze środy na czwartek (oczywiście do Kostrzyna nad Odrą, na festiwal Pol'and'Rock). To oznacza, że najbliższe trzy dni robocze spędzę w Katowicach, nie musząc jednak chodzić do pracy. I wiecie co?
To szalenie przyjemna perspektywa! Umówiłem się już na piwo z kumplem jeszcze z przedszkola. Kiedy się ostatnio widzieliśmy, on jeszcze nie pracował, a ja nie byłem żonaty, więc na pewno będzie o czym rozmawiać. Poza tym mam w planach testowanie razem z kolegą z pracy planszówki, którą ostatnio sobie kupił. Może uda mi się też odwiedzić moją chrześnicę. Inną sprawą jest też to, że urlop pozwala na wybranie się na siłownię w środku dnia, gdy jest tam pustawo. Komfort ćwiczeń zdecydowanie się poprawia, gdy nie trzeba wypatrywać, który sprzęt akurat jest wolny.
Poza tym może uda mi się poświęcić trochę czasu na sprawy, które mam do załatwienia. Na pewno wybiorę się do domu rodziców przejrzeć rzeczy, które tam zostawiłem przy mojej wyprowadzce. Muszę zdecydować, co nadaje się do wyrzucenia, co do zabrania do siebie, a co będzie musiało zostać u moich rodziców, bo ja nie mam na to miejsca. Podejmę też bohaterską próbę odebrania mojego dyplomu magistra z dziekanatu mojej uczelni. Obroniłem się już w październiku zeszłego roku, ale wciąż brakuje mi dokumentu będącego zwieńczeniem tej drogi.
Tyle planów, tyle możliwości!
Odpoczynek zawsze w cenie.
Paradoksalnie, mimo tych wszystkich planów, pod pewnymi względami mogę przez te kilka dni bardziej odpocząć niż podczas wyjazdu na Kretę. Teraz na przykład będę mógł wstać o zupełnie dowolnej godzinie. Tam niby też mogłem, ale śniadania wydawano tylko do 10:00. Poza tym tam panował nieznośny upał, a tutaj, choć ciepło, to jednak jest zdecydowanie przyjemniej. Tam też moja żona pilnowała naszego planu dnia, a tu będzie przez te trzy dni chodziła do pracy, więc zamierzam kierować się własnymi kaprysami.
Oczywiście, urlopy wyjazdowe są super. Można poznać nowe miejsca, kultury, zwyczaje. Bardzo je sobie cenię. Czasem jednak dobrze jest polenić się w swoim mieszkaniu i z niczym się nie śpieszyć. Poza tym można właśnie wtedy zająć się tymi wszystkimi sprawami, na które nie było czasu wcześniej. Najważniejsze jednak, żeby urlop spędzić tak, że samemu będzie się zadowolonym. Czego sobie i Wam życzę.
Utwór na dziś to perełka Pablopavo. Nie udało mu się dotrzeć w zeszłym roku na Pol'and'Rock, więc mamy szczerą nadzieję być na jego koncercie tym razem. Posłuchajcie i wy:
Dobrego tygodnia!
ENG:
I just started a week of leave. It's nothing that I recently had it for three weeks (on the occasion of the wedding), and then I was only seven days at work. I have another week off and that is cool. I am spending half of this weekend at my in-laws in the countryside and later we will go with my wife somewhere further only at night from Wednesday to Thursday (of course to Kostrzyn nad Odrą, for the Pol'and'Rock festival). This means that I will spend the next three working days in Katowice without having to go to work. And you know what?
It's an extremely pleasant prospect! I have already planed a meeting for a beer with my friend from kindergarten. When we last saw each other, he has not been working yet, and I was not married, so I'm sure there will be something to talk about. In addition, together with a colleague from work we plan to test a board game, which he recently bought. Maybe I will manage to visit my goddaughter. Another thing is also the fact that the leave allows you to go to the gym in the middle of the day when it is almost empty. The comfort of the exercises definitely improves when you do not have to look for which equipment is not currently used.
Besides, maybe I can devote some time to the things I have to do. I will definitely go to my parents' home to look at the things I left there when I moved out. I have to decide what to throw away, what to take to myself, and what will have to stay with my parents, because I do not have a space for it. I will also make a heroic attempt to get my master's diploma from the dean's office of my university. I became master in October last year, but I still miss a document that crowns this road.
So many plans, so many possibilities!
Paradoxically, in spite of all these plans, in some aspects I can rest more during these few days than during my vacation on Crete. Now, for example, I will be able to get up at any hour. Theoretically I could also be doing that there, but breakfast was only being served until 10:00. In addition, there was unbearable heat, and here, though warm, it is definitely nicer. That's where my wife watched our day plan, and here she will be going to work for three days, so I'm going to be guided by my own whims.
Of course, the holidays far from home are great. You can get to know new places, cultures and customs. I value that very much. Sometimes, however, it is good to stay lazy in your apartment and do not hurry with anything. In addition, you can then deal with all the matters that you did not have time before. However, the most important thing is to spend your leave in such a way that you will be satisfied yourself. What I wish for me and for you.
The song for today is the gem of Pablopavo. He failed to be on Pol'and'Rock last year, so we are sincerely hoping to be at his concert this time. You can find the song above.
Have a good week!