Zabiegany to weekend. W piątek dopiero około 21 wróciłem do domu z tygodniowej delegacji i od tamtej pory było i nadal jest mnóstwo spraw do załatwienia. Miłych? Uciążliwych? Ha, to zabawne, bo najwyraźniej większość z nich można traktować tak i tak. Nie wierzycie? Sprawdźmy.
Zacznijmy od tego, że trochę czasu w ten weekend zajmuje mi praca. To oczywiście irytujące, bo wolałbym nie pracować w dni wolne. Z drugiej strony pewne rzeczy i tak trzeba dokończyć, więc czemu by nie w spokojnym zaciszu domowym, może w dresie, pijąc dobrą kawkę i ciesząc się spokojem? Poza tym to zawsze dodatkowy pieniądz. Widzicie? Dwie strony medalu.
Co dalej? Jakiś czas temu uszkodził nam się pewien uchwyt w kuchni. Drobiazg, ale irytujacy. Wczoraj wybraliśmy się po nowy do Castoramy i na to straciliśmy chwilkę czasu. Też wkurza. Z drugiej strony mogłem dzięki temu po powrocie sięgnąć po moją ubogą skrzynkę z narzędziami i chwilkę pobawić się z wymianą uchwytu. To dopiero drugi lub trzeci raz jak korzystałem z tej skrzyneczki i póki co każdy sprawia mi frajdę. Zatem znów, usterka, ale w efekcie zabawa przy jej naprawie.
Moja skrzyczneczka.
Co poza tym? Do Castoramy zajrzeliśmy głównie dlatego, że żona zabrała mnie do IKEI. Część panów, zwłaszcza mężów, może w tym momencie poczuć krztynę współczucia wobec mnie, bo wiedzą, że wizyty z żoną w takim sklepie potrafią być męczące. Narzuciłem nam jednak przyzwoite tempo, żona starała się trzymać listy zakupów, którą miała ze sobą i w efekcie było całkiem nieźle. Udało nam się też trochę porozmawiać podczas wymijania innych klientów i ustalić podejście do pewnych tematów. To już coś!
Co później? Obiad, znów praca, a także wizyta kumpla. Trudno jednak doszukiwać się w niej czegoś negatywnego, może poza tym, że dość mocno różnimy się w kwestii serialu "Wiedźmin" Netflixa, ale bądźmy poważni, to nie jest istotna rzecz.
Tym sposobem przeskakujemy do niedzieli. Dziś żona postanowiła wyciągnąć mnie do aquaparku. Sam pomysł super. Super jest też to, że po przyjedzie do Rudy Śląskiej okazało się, że połączone siły Multisportu i OK Systemu sprawiły, że za wejście na basen na 1,5 godziny dla naszej dwójki zapłaciliśmy łącznie 10 zł. Piękna sprawa! Mniej piękne było to, gdy w którymś momencie podczas zjazdu zjeżdżalnią pęd wyrzucił mnie w powietrze, obróciło mną o 180 stopni i spadłem, boleśnie obijając sobie kolana. 2/10, nie polecam. Tak naprawdę natomiast, gdy przestanie mnie boleć, będę pewnie mówił, że świetnie się bawiłem.
A co jeszcze w planach? Pisanie tego tekstu, znów praca i... Prasowanie koszul. Tego bardzo nie lubię, głównie dlatego, że zajmuje mi sporo czasu, a niemal każdego dnia roboczego potrzebuję świeżej koszuli. Znajduję jednak sposoby, żeby nieco sobie osłodzić tę monotonną czynność. Prasowanie to jedna z tych sytuacji, gdy mam czas posłuchać jakiegoś interesującego mnie podcastu. Zazwyczaj to absolutnie rewelacyjne Napisy Końcowe z Łukaszem Stelmachem, Martą Najman, Oskarem Rogowskim i Radkiem Pisulą, a sporadycznie także z Adamem Antolskim. Jeśli nie, to ostatnio czasem wybieram także Dwóch Typów Podcast, podobno najpopularniejszy podcast w Polsce w 2019 r. Tam Gargamel i Generator Frajdy z dużą dawką ironii rozmawiają o popkulturze, twórcach internetowych i wszystkim tym, na co mają ochotę. Choć nie każdemu musi odpowiadać forma ich programu, to jednak jest on inteligentny i często niesie za sobą wartościową treść. A zatem z jednej strony irytuję się, że będę musiał prasować, ale z drugiej przynajmniej posłucham wtedy czegoś interesującego.
Widzicie? Niemal na każdą rzecz mogłem spojrzeć dwojako, pozytywnie lub negatywnie. Biegnijmy jednak dalej: czy coś jeszcze zajmowało mnie w ten weekend?
Tak, SEX EDUCATION!
Gwoli ścisłości, mowa o serialu Netflixa o takim tytule. Tu jednak nie ma co wspominać o dwóch stronach medalu, bo ta produkcja to absolutne złoto i kto nie widział, ten powinien nadrobić. Rozbuchana kampania reklamowa drugiego sezonu skłoniła mnie i moją żonę, by sięgnąć do pierwszego i nie żałujemy. Opowieść o nastolatkach, którzy zaczynają udzielać porad seksualnych w swojej szkole jest przezabawna, choć nie stroni od poważnych wątków. Wbrew pozorom nie wszystko kręci się wokół seksu, bo historia opowiada o związkach, przyjaźni, tolerancji, akceptacji, nierównościach społecznych, szykanowaniu słabszych, trudnych relacjach rodzinnych i wielu innych kwestiach. Jednocześnie jest bardzo dobrze zrealizowana. Spotykamy tu wszystkie archetypy szkolnych dzieciaków w serialach: bogate i wredne, przegrywów, zbuntowane, nerdów, sportowców, ale też wiele innych. Przede wszystkim jednak niemal żadna postać nie jest definiowana przez przynależność do którejkolwiek z tych grup. Są dużo bardziej złożone i często lawirują lub chcą lawirować między nimi. Dzięki temu tak naprawdę nie wiadomo, co się za chwilę wydarzy. Nie ma oczywistych rozwiązań, więc każdy moment jest interesujący. A poza tym wszystkim głównych bohaterów naprawdę łatwo jest lubić. Wobec tego wszystkiego powtórzę raz jeszcze: kto nie widział, niech nadrobi.
To chyba tyle. Gdy trzeba się zająć czymś przykrym, warto poszukać dobrych stron sytuacji i obrócić ją na swoją korzyść. Jeśli natomiast planuje się coś dobrego, to chyba warto mieć z tyłu głowy, że coś może pójść nie tak. Po prostu. A utwór na dziś pochodzi z najnowszej płyty Miuosha i jest tym, który zrobił na mnie największe wrażenie:
Trzymajcie się ciepło. Dobrego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz